Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W czasie najdotkliwszego braku gotówki zanotował ktoś w Łodzi rozmowę następującą:
— Pożycz mi sto złotych, dam ci na zastaw fabrykę, tysiąc dwieście warsztatów.
— Niema głupich! Potem stu złotych nie oddasz, a ja zostanę z fabryką!

Z tego samego okresu:
— Jak interesy?
— Przed obiadem nic, a po obiedzie troszkę gorzej.

Z krzykiem wpada mały Morycek do pokoju ojca.
— Czego się tak drzesz?
— Połknąłem szpilkę!
— I o to robisz taki gwałt? Masz tu inną!

— Znany poeta A. S. prosi wielkiego przemysłowca L. O. o pożyczenie mu 100 złotych.
— Bardzo mi przykro, drogi panie, ale mam przy sobie tylko 50.
— Niech będzie 50, zgadza się poeta, bierze pieniądze, wychodzi, ale po minucie wraca:
— Przepraszam pana, ale jak się teraz przedstawiają nasze rachunki: czy ja panu jestem winien 50 złotych czy pan mnie?