— Ha — ha — ha! Co? Dowódca korpusu mnie wzywa? Mnie? Generała L., który jest już na emeryturze i któremu nikt nie ma prawa rozkazywać?! W taką pluchę? O czwartej rano? Powiedz panu dowódcy, żeby mnie...
Co powiedziawszy, generał L. zasypia słodko po raz drugi i śpi do południa.
Pewien bardzo brzydki pan zaręczał i oburzał się, gdy mu nie wierzono, iż był tak pięknem dzieckiem, że cyganie go zamienili.
Stary karciarz leży śmiertelnie chory. Jego żona wzdycha:
— Ach! ileż czasu zmarnowałeś niepotrzebnie przy kartach.
— O, tak! — charczy umierający — na tasowanie!
Słupciński wsiada w Krakowie do nocnego pociągu, jadącego do Warszawy. Woła konduktora i mówi:
— Proszę pana, niech mnie pan koniecznie w Piotrkowie obudzi, a gdybym nie chciał wstać, bo sen mam mocny, niech mnie pan poprostu wyrzuci z wagonu. Proszę, pan będzie łaskaw przyjąć 5 złotych za fatygę.
Nad ranem Słupciński budzi się i ze zgrozą spostrzega, że jest w Koluszkach. Biegnie wściekły do konduktora i zaczyna strasznie wymyślać:
— To skandal, panie! Dałem panu pięć złotych, żeby mnie pan w Piotrkowie obudził, a tu już Koluszki! Co to za świństwo, tak zapominać o przyrzeczeniu! Nicpoń pan jest, panie! Łobuz!