Rzecz dzieje się na balu. Mąż do mocno wydekoltowanej małżonki:
— Przeziębisz się przecie! Idź do domu, ubierz się i połóż do łóżka!
Kon i Pipman przechadzają się po Marszałkowskiej. Nagle — krzyk, zamieszanie. Jakiś chłopak złapał z koszyka przekupki kilka śliwek i w nogi. Oburzony Kon chce gonić złodzieja. Pipman chwyta go za rękę.
— Daj spokój! My także byliśmy kiedyś młodzi.
W ubiegłym miesiącu pewien biograf Goethego dowiedział się, że w miasteczku Mommenheim w Alzacji mieszka jakaś staruszka, która znała jeszcze Fryderykę von Sesenheim, do której wielki poeta zalecał się ongi.
Goetheolog odszukał starowinę i prosił, aby mu opowiadała wszystko, co wie o Fryderyce.
— Ano, dobra była dziewczyna, ładna, wszyscy ją bardzo lubili...
— A Goethe?
— Goethe? A tak, był taki, chodził do niej. Myśleliśmy, że się pobiorą. Ale kiedyś wyjechał i od tego czasu nikt w naszem miasteczku nie wie, co się z tym chłopcem stało...
Znakomity kompozytor włoski Mascagni był w Warszawie i nawet jechał tramwajem. Przygląda mu się tam długo jakiś jegomość i wreszcie woła:
— Pan Mascagni?
— Tak jest, odpowiada maestro.
— Jaki świat jest mały! Moja córka także gra na pianinie!