W jednej z warszawskich hurtowni skór istnieje zwyczaj, że czeladnicy firm, kupujących tam skóry przychodzą 1 stycznia „winszować” i otrzymują za to parę groszy.
Jeden z takich gratulantów wydał się właścicielowi hurtowni podejrzany. Pyta się go więc:
— A pan z jakiej firmy?
Na co otrzymuje odpowiedź:
— Pan mnie nie zna? Ja tu z przeciwka jestem, ze składu węgla, cały rok u pana wózek pożyczam.
— Przepłynąłem La Manche i po wyjściu na brzeg zaśpiewałem arję z „Pajaców”.
— To jeszcze nic. Widziałem człowieka, który przepłynął ocean i po przebyciu uciążliwej drogi zaśpiewał całą uwerturę z „Aidy”.
— Widziałeś go?
— Naturalnie!
— I nie poznałeś mnie?!
Kiedy Marja Antonina została królową Francji, przydzielono do jej osoby panią de Bailles — w charakterze mistrzyni ceremonji. Młodziutka królowa drżała przed swą „chodzącą galanterją”, jak nazywała panią de Bailles, gdyż była to osoba arcypedantyczna w sprawach etykiety. Kiedyś Marja Antonina dosiadła osiołka i jeździła na nim po parku zamkowym. Nagle nieuprzejme zwierzę zrzuciło amazonkę z siodła. Królowa leży na trawniku i woła:
— Prędzej, sprowadźcie mi panią de Bailles, gdyż nie wiem, co przepisuje etykieta dworska, kiedy osioł zrzuca królowę!