— Zaraz, niech pan posłucha. Należy się 10 groszy za dodane słowo... i wogóle... możebyśmy jeszcze poczekali?
Lewenstein ma wspaniałe auto. Niedawno sprowadził do tej maszyny jakiś niebywały hamulec. Pełen dumy, zaprasza przyjaciela swego, Feingolda, aby się z nim przejechał w celu wypróbowania hamulca.
— Feingold, siadaj! Będziemy jechać z szybkością 80 kilometrów na godzinę, a zobaczysz, że auto zatrzyma się bez najmniejszego wstrząśnięcia. Widzisz tę gazetę, co tam leży na drodze?
— Jak będziemy o metr od niej, zatrzymam rozpędzony samochód, a ty nawet nie poczujesz.
Samochód pędzi jak szalony. Na odległości jednego metra od gazety Lewenstein hamuje maszynę, która zatrzymuje się jak wryta. Feingold jest zachwycony:
— Cudowne! Bajeczne!
Lewenstein promienieje z radości.
— Teraz drugi eksperyment. Widzisz ten tor kolejowy. Akurat nadjeżdża express. Puścimy maszynę na szybkość stu kilometrów, dojedziemy do samych szyn i na pięć centymetrów od nich zatrzymamy się.
Feingold chciał zaprotestować, ale nie było już czasu. Maszyna pędzi; zdaje się, że lada chwila wpadnie pod pociąg, ale hamulec Lewensteina dokazuje cudów. Auto zatrzymuje się na pięć centymetrów od szyn.
— No i co powiesz?
Feingold jest blady jak trup.
— Nic nie powiem. Tylko błagam cię, wracajmy no prędko do tej gazety!
— Jak się masz, Felciu! Co ty tu robisz?
— Jestem w podróży poślubnej!
— A gdzie żona?
— Została z dziećmi w domu.