Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nachyliła się nad burtą, myśląc, jak niedawno, otrzymać ulgę, lecz widziała tylko ciemną, ciężką przestrzeń w dole i na niej białe fale, to powstające, to niknące.
Stan jej był o tyle męczący, że mimowoli pomyślała o tem, że gdyby była możność jakkolwiek naraz, natychmiast umrzeć, nie ruszając się z miejsca, byle tylko skończyło się to wrażenie powolnego i wstrętnego umierania, to zgodziłaby się na to z obojętnem zmęczeniem. Lecz nie było możności samej przerwać to gwałtem, gdyż nie było ani woli, ani chęci.

V.

Zbliżał się do niej wciąż ten sam pomocnik kapitana. Teraz z pełną szacunku postawą zatrzymał się dość daleko od niej, rozstawiając nogi dla utrzymania równowagi, balansując ruchami ciała przy kołysaniu.
— Na miłość Boską, niech pani się nie gniewa, nie tłomaczy opacznie słów moich, — mówił uprzejmie, lecz prosto: Było mi tak ciężko i przykro, że pani nadam niedawno jakiś niedobry sens... Zresztą, być może, i sam jestem temu winien, nie zaprzeczam, lecz doprawdy, nie mogę patrzeć, jak pani się męczy. Na miłość Boską, niech pani nie odrzuca mej usługi. Do rana stoję na warcie. Kajuta moja pozostaje zupełnie wolną... Niech pani nie pogardzi, proszę bardzo. Tam czyste łóżko... wszystko, co pani