Strona:A. Kuprin - Szał namiętności.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sobie życzy. Przyszlę pokojówkę... Pozwoli mi pani pomódz sobie.
Nic nie odpowiedziała, lecz myśl o możności wyciągnięcia się swobodnie na wygodnem, spokojnem łóżku i poleżenia samej, nieruchomo, choć pół godziny, wydała się jej niezwykle przyjemną, prawie radosną. Teraz już nie znajdowała żadnych sprzeciwów przeciwko eleganckiej powierzchowności kapitana i przeciwko jego propozycji.
— Proszę, niech pani poda mi rękę, przeprowadzę panią, — mówił pomocnik kapitana z łagodną uprzejmością: przyszlę pani pokojówkę, będzie pani mieć klucz, może pani się rozebrać, jeżeli życzy sobie tego.
Grek ten miał przyjemny głos, dźwięczący niezwykle szczerze i z szacunkiem, właśnie w takim tonie, nie budzącym żadnych podejrzeń, jak umieją kłamać kobietom doświadczeni kobieciarze i rozpustnicy, liczący w swem życiu mnóstwo lekkich wesołych przelotnych związków. Przytem wola Heleny zupełnie zgasła, roztajała pod wpływem strasznych ataków choroby morskiej.
— Ach, gdyby pan wiedział, jak mi ciężko! — z trudem wymówiła, prawie nie poruszając zimnemi, zdrętwiałemi ustami.
— Chodźmy, chodźmy, — rzekł uprzejmie i jakoś wzruszająco, pobratersku, pomógł jej wstać z ławki, podtrzymując ją.
Nie stawiała oporu.
Kajuta pomocnika kapitana była bardzo mała,