Strona:A. Kuprin - Straszna chwila.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Weźcie to — rzekła, pragnąc przerwać potok jego wymowy — ale proszę mi pokazać mieszkanie inżyniera Ałarina.
— Tak, to co innego — odparł, mięknąc odrazu srogi dozorca porządku. — Niech panienka idzie ciągle prosto i skręci w poprzeczną uliczkę. Siódmy domek po lewej ręce i tam jest jego mieszkanie. Domek należy do maszynisty statku, a on to jest pan Ałarin, tam mieszka. Na drzwiach jest tabliczka z nazwiskiem. Zobaczy panienka sama.
Zena, drżąc ze wzruszenia, zwróciła się we wskazanym kierunku. Bała się spóźnić. Zdawało się jej, że wówczas cała odpowiedzialność spadnie na nią w tej potwornej sprawie, którą ona obawiała się nazwać właściwą nazwą. Doszła wreszcie do ostatniego niepozornego domku. Oto drzwi... Czy jest tabliczka z nazwiskiem? Tak jest ciemno, że o dwa kroki nic nie widać.
Wyciągnęła rękę, namacała żelazną tabliczkę i rączkę dzwonka i powiedziała do siebie:
— A więc to tutaj...
Nie można było ociągać się. Zena raz po raz pociągnęła za rączkę dzwonka. Usłyszała za drzwiami pośpieszne szuranie pantofli i starczy głos, przerywany suchym kaszlem:
— Kto tam?
— Muszę natychmiast zobaczyć się z panem Ałarinem — zawołała zniecierpliwiona. — Proszę otworzyć, nie mogę stać na mrozie.