Strona:A. Kuprin - Miłość Sulamity.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rynku w oczekiwaniu, że zostanie wynajęty przecież do pracy, podszedł doń kucharz królewski i rzekł:
— Cudzoziemcze, pomóż mi donieść ten kosz z rybami do pałacu.
Wkrótce dla rozumu swego i umiejętności obchodzenia się ze wszystkiem Salomon tak spodobał się dworzanom, że z ostał przez nich wyróżniony, a gdy starszy kuchmistrz zmarł, on objął jego miejsce. Dalej mówił Salomon o tem, jak jedynaczka królewska, prześliczna, młoda dziewczyna zakochała się potajemnie w nowym kucharzu, wyznała mu mimowoli miłość i jak razu pewnego uciekli razem z pałacu, poczem zostali schwytani i przyprowadzeni z powrotem, jak skazany został Salomon na śmierć i jak cudem tylko zbiegł z więzienia.
Chciwie słuchała go Sulamit, a kiedy umilkł, to wśród ciszy nocnej zwarły się ich usta, splotły ręce, zetknęły piersi. A kiedy nadszedł poranek, i ciało Sulamity stało się różowe, jak piana, i miłosne znużenie otoczyło niebieskimi cieniami jej przepiękne oczy, ta mówiła z czułym uśmiechem:
— Ośwież mnie jabłkam i, pokrzep mnie winem, albowiem omdlewam z miłości...