Strona:Życie tygodnik Rok II (1898) wybór.djvu/259

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    O! niebiański śnie!
    Spadły na człowiecze serce liche,
    Jeśli pokorne i ciche;
    W tobie nie mara i mglistość,
    W tobie jest rzeczywistość
    I moc i prawdy całość!

    Wstańcie, których gnębi małość!
    Rozradujcie się w wszechbycie —
    Nędzne, krótkie wasze życie —
    Przedłużcie je liczbą wrażeń
    Co są czyste i wieczyste,
    Co są sielskie i anielskie,
    Co są pańskie i kapłańskie.

    Więcej bytu w raju marzeń,
    Niźli na ścieżkach tułaczych.
    Ileż ludów nieboraczych
    Zapadało w wieczną ciemność,
    Bo prócz gwałtu, krwi i zbrodni
    Nie miały innej pochodni!
    Idąc w zgiełku a samotnie
    Sypały się bezpowrotnie
    Na gruz — na pył — na nicość!

    Poezyo! w tobie odwzajemność —
    Poezyo! w tobie jednolicość —
    Tem licem patrzysz w Boga,
    I wiesz, jaka ci droga!

    Wstańcie! których gnębi małość!
    Ikarów lot, nie zuchwałość,
    Tylko bierzcie silne, zdrowe,
    Stalne skrzydła!... nie woskowe.

    Poezyo! w tobie stal,
    W tobie i siła i zdrowie —
    Ale Boga chwal!
    Ale wzlatuj ponad mrowie!