[191]Z BOHDANA ŁEPKIEGO
SPOWIEDŹ ZIEMI
Zagasło słońce. Świat zamierkł.
Noc z wolna następuje.
Już nieprzejrzany, szary zmierzch
Wszerz ziemię obmotuje.
I głuchy już, głęboki szum 5
Niesie się ponad gajem,
Błąka się smutek, rodzic dum,
A radość gdzieś za rajem.
Od lasu chynie głodny wilk,
Patrzy w sioło i wyje. 10
Ostatni odgwar dnia zamilkł
I poćma ziemię kryje.
I płynie cicha w nocną ciem
Krzyżów i pól rozmowa —
Spowiadają się mraki ziem, 15
A słucha ich dąbrowa.
Mówią, że od tysiąca lat
Ludzi żywymi żarły,
[192]
Że wysysały krew i pot,
A ludy w nędzy marły. 20
Że wszystką wolę, siłę z nich
Wymaniają zdradliwie
I odpłat za ofiarę ich
Dają w nijakim żniwie.
A ludzie robią noc i dzień, 25
A pot wsze leje się i leje,
A śmierć wycina ludzi w pień,
A Dola z nich się śmieje.
„Przebacz, o Panie, przebacz,
Nie karz ludzi złym rokiem — 30
Na grzechy ciężkie nie bacz —
Spójrz litościwym okiem!“
— — — — — — — — — — — — — —
Spowiadały się zbiory wód,
Spokojne i drzemiące,
Że latem niosły strach i głód 35
Na pola, zbożem lśniące.
Że nie baczyły, ile mąk
Na pola popłynęło
Z czarnych, krwawiących chłopskich rąk,
Nim zboże się zrodziło. 40
Spowiadały się, w mraczny most
Zbite: dąbrowy, zręby,
[193]
Iż ludziom rosły nie na zrost,
A tylko dla ich zgnęby.
Iż próchnem żarły ściany chat, 45
Aż drzwi odlatywały —
A z ramienionych w krzyże łat
Drwa jeno poostały.
Dzieci sinieją w izbach swych,
Nieraz i na śmierć posną, 50
Jako to ptactwo w rokach złych,
A drzewa rosną, rosną...
A ludzie robią noc i dzień,
A pot wsze leje się i leje,
A śmierć wycina ludzi w pień, 55
A Dola z nich się śmieje.
„Przebacz, o Panie, przebacz,
Nie karz ludzi złym rokiem —
Na grzechy ciężkie nie bacz,
Spójrz litościwym okiem!“ 60
— — — — — — — — — — — — — —
Mogiły jęczą: W mrok i w jaśń
Groźną mówimy żałobą
Za ból, za mękę i za kaźń,
Cośmy pokryły je sobą.
Za wstyd i zdradę, i rozbój, 65
Co serce z piersi darły,
[194]
Za cały nadaremny znój
Ludów, co próżno marły.
Co szły przez własny, luty skon
Do sławy i do woli — 70
I zapadały w wieczny sen,
Nie doczekawszy doli...
Sława stoczyła się na miecz
W skrwawione śmierci łoże,
A Prawda z ziemi uszła precz — 75
Przeto pomiłuj, Boże!
Naród bije się noc i dzień,
A krew wciąż leje się i leje,
A śmierć wycina ludzi w pień,
A Dola z nich się śmieje. 80