Zielone świątki, dzień to zawitał radosny!
Lśnią rankiem białe, wiejskiego kościoła ściany.
Na samym szczycie wysmukłej wieży, miedziany
Kur płomienieje, oblany promieniem wiosny:
Jak płomieniste języki, które w dzień owy
Na apostołów widomie zstąpiły głowy.
Jasne i modre niebo. Z ukwieconą skronią,
W świątecznej szacie, strojny maj zstąpił na ziemię.
Wiatry i zdroje wesele i pokój dzwonią.
I na gałązkach wiotkich rój ptasząt rozchwiany,
Wesoło śpiewa hymn chwały Panu nad Pany.
Cmentarz kościelny wymiecion. Jako altana
Rozzieleniała, w maj stara brama przybrana.
A na cmentarzu żelazne grobowców krzyże,
Dłoń kochająca w równianki ubrała świéże.
I nawet kompas, co śród umarłych jedyny
Podnosi czoło, (dawne on czasy pamięta)
Ustrojon w kwiatów przepaskę. Jak dziad sędziwy,
Wyrocznia swojej i wiejskich rodzin drużyny,
Gdy w dzień urodzin wieńczą go dzieci, wnuczęta:
Tak stary prorok ukwiecon, i na kamieniu
Milcząc, wskazuje i mierzy czasu upływy,
Gdy u stóp jego wieczność spoczywa w uśpieniu.
I wewnątrz kościół niezwykły strój przeobraża,
Bo dzisiaj młodzież, dorodne dziewy, młodzieńce,
Matek i ojców nadzieja i ulubieńce
Niebios, tu kornie u stóp ołtarza
Chrztu lat dziecinnych świętą ofiarę powtarza.
Więc każdy kątek czysty; otarte z kurzawy
Sklepienia, ściany i pomalowane ławy.
Rozkwitł jak kwietnik kościołkościół, i święto zieleni
W żywym obrazie przed twojem okiem się mieni.
Tu, z nadgrobowych herbów rycerskich wykwita
Związka gałązek, gęstemi liśćmi pokryta;
Owdzie poważna, rzezana z dębu ambona
Znów się zieleni, jak niegdyś kij Aarona.
Na niej biblia osiana liściem, a w górze
Pod baldachinem, posrebrzona gołębica
Niesie naszyjnik z kwiatów. — Lecz dalej w chórze,
Potężny wieniec obwija ołtarz w około;
A jasnowłose aniołów głowy, wesoło
Patrzą, łyskając śród ciemnej wieńca zieleni
Podobnie słońcu, co się z za chmury przyświeca.
Świeżo otarta, dziś u kościołka sklepieni
Korona z kruszcu, nowym się blaskiem promieni;
Dziś i lichtarze odświętna lilja ukwieca.
Już rozdął się dzwon: z wyżyn i dolin ściągnięte
Mrowią się tłumy, by słowa usłyszéć święte.
Słyszysz!... brzmi, płynie potężny rozgłos organów,
Jak słowa Boże, jak górna mowa niebianów.
Jak spadł w powietrzu płaszcz z Eljasza ramieni,
Tak spadła z duszy obsłona ziemska. Drużyna
Zgodnie wywodzi chór nieśmiertelnych świąt pieni,
Utwór północnej Dawida Arfy — Wallina.
I każde serce, na hymnów cudowném brzmieniu
Wzlata wysoko, wyżej, ku niebios sklepieniu.