Skandal w pałacu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Skandal w pałacu
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 6.4.1939
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Pozdrowienia od Rafflesa

Raffles wstał tego ranka wcześniej, ubrał się i obudził Charley Branda.
— Nadszedł wielki dzień — rzekł z zagadkowym uśmiechem. — Dziś musimy zakończyć nasze dzieło.
Kazał siąść Charleyowi do maszyny i podyktował mu dokładny raport dotyczący przestępnej działalności Minsterhalla. Następnie w akcie małżeństwa zawartego pomiędzy lady Heleną a Minsterhallem, przerobił nazwisko małżonka na nazwisko Freda Fullera. Połączył się telefonicznie z mieszkaniem wielebnego Pussyfoota i przypomniał mu, że miał się zgłosić do willi hrabiego Rockana, aby pobłogosławić związek małżeński lady Heleny Clixton.
Poszczególne kopie raportu doręczył Charley sędziemu śledczemu, Scotland Yardowi i lordowi Clixtonowi. W powrotnej drodze, Charley zabrał ze sobą do auta Freda Fullera i przywiózł go do willi, gdzie znajdowała się Helena.
Zakochani padli sobie w objęcia. Helena odzyskała już całkowicie pamięć.
— Jakże mam panu podziękować, sir — rzekła, wyciągając do Rafflesa dłoń. — Pan odbudował moje szczęście..
— To drobnostka... Spieszcie się. Musimy udać się do urzędu stanu cywilnego. Wszystkie papiery są przygotowane.
Raffles, Charley i młoda dama udali się do urzędu. Charleya znano tam już, jako zastępcę Croftona, dlatego też udało mu się bez trudu sporządzić prawidłowy akt małżeństwa.
Po podpisaniu aktu, wszyscy udali się do willi hrabiego de Rockana, gdzie duchowny miał pobłogosławić związek małżeński.
Tymczasem Crofton zwolniony z aresztu wrócił do swego mieszkania. Zastał tam ostry list od sekretarza lorda Mayora wzywający go do stawienia się przed komisją dyscyplinarną w sprawie zaniedbania swych obowiązków oraz niezwykłej odpowiedzi udzielonej sekretarzowi przez telefon.
Biedny Crofton nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć.
Westchnął melancholijnie i powlókł się do swego biura.
Zastał tu dziwny nieporządek. Ze zdumieniem stwierdził, że podczas jego nieobecności ktoś inny pełnił jego funkcje. Przejrzał odpisy zawartych małżeństw.
Na widok nazwisk figurujących na ostatnim akcie, Crofton zdumiał się: Fred Fuller i lady Clixton... Jako świadek podpisał się John C. Raffles.
Crofton chwycił telefon i połączył się z Scotland Yardem.
— Hallo, czy to inspektor Baxter?... Czy wie pan co się stało tutaj dziś rano?... Raffles zjawił się w biurze i jako świadek podpisał się na akcie ślubnym lady Clixton... Tak... Nie ulega kwestii, że hrabia de Rockan i John C. Raffles, to jedna i ta sama osoba...
Baxter chwycił się za głowę.
— Czy czytaliście raport o działalności Minsterhalla? — zawołał do siedzącego spokojnie Marholma. — Ten raport, podpisany przez hrabiego de Rockana jest dziełem samego Rafflesa! Idziemy tam natychmiast!...
— Dokąd? — zapytał obojętnie sekretarz, zapinając palto.
— Do hrabiego Rockana... czyli do Rafflesa.
— A czy pan wie gdzie on mieszka?
O tym drobiazgu Baxter zapomniał. Zawstydzony, zatrzymał się na progu.
— Zapytamy się Minsterhalla — pomógł mu Marholm.
Obydwaj udali się do celi, w której zamknięto baroneta.
— Drogi baronecie — rzekł uprzejmie Marholm — dowiadujemy się, że Raffles i hrabia de Rockan to jedna i ta sama osoba... Czy nie wie pan gdzie on mieszka?
— Wiedziałem o tym od początku — mruknął Minsterhall. — Sporo czasu musi upłynąć, zanim zrozumiecie najprostsze głupstwo! Hrabia de Rockan mieszka na Southwark Street Nr. 17.

Tymczasem wielebny ojciec Pussyfoot zjawił się w willi hrabiego de Rockana i pobłogosławił związek małżeński pomiędzy lady Heleną i Fredem Fullerem. Wszystko więc zakończone zostało szczęśliwie.
— Obawiam się, że ojciec nie zgodzi się na nasze małżeństwo — rzekła Helena. — Biedny Fred ciągle jeszcze znajduje się pod wpływem ostatnich ciężkich przeżyć. Wciąż mu się zdaje, że policja go ściga. Oczywiście, wszystko to musi się wyjaśnić lada dzień...
— Nie obawiajcie się — rzekł Raffles — wyjaśniłem już wszystko pani ojcu. Złożyłem również raport policji i sędziemu. Wiedzą teraz, kim jest Minsterhall. Policja trzyma niebezpiecznego ptaszka i nie puści go prędko. Sądzę, Heleno, że może pani śmiało wrócić wraz z mężem do pałacu swego ojca: lord Clixton przyjmie was z otwartymi ramionami. Nie żądam wdzięczności, proszę tylko abyście zachowali ścisłą dyskrecję...
— Niech pan będzie spokojny — odparł Fuller. — Nam może pan ufać. Jeśli zaś chodzi o policję, to nie ma pan czego się obawiać... Baxter nie trafi na właściwy trop...
— Tak pan sądzi? — odezwał się nagle jakiś głos.
Drzwi się otwarły i w progu stanął inspektor Baxter.
— Uwaga, Baxter... Ani kroku dalej. Tuż pod pańskimi stopami znajduje się dynamit!
Skutek był natychmiastowy. Baxter cofnął się. Charley skorzystał z tego aby ustawić pomiędzy inspektorem a Rafflesem olbrzymi, ciężki stół.
— Poddaj się, Raffles! — zawołał Baxter, wyciągając rewolwer.
— O nie, Baxterku — odparł czule Raffles. — Sadzę, że dziś około godziny piątej będzie pan miał sporo do roboty...
Za plecami Baxtera rozległ się tłumiony śmiech. Był to Marholm, który starym zwyczajem nabawiał się kosztem swego szefa.
— Durniu jeden... Czego się śmiejesz? — zawołał Baxter odwracając się z wściekłością w stronę swego sekretarza.
— Uwaga, inspektorze — zawołał Marholm.
Było już za późno. Gdy inspektor Baxter spojrzał w kierunku, gdzie jeszcze przed chwilą stał Raffles, nie było już tam nikogo...
Raffles skorzystał z chwili jego nieuwagi, zbliżył się do drzwi ukrytych za wiszącym na ścianie obrazem i zniknął.
— Gdzie jesteście Raffles? — wołał Baxter, miotając się jak oszalały.
— Nie spodziewa się pan chyba, że usłyszy pan głos „tutaj“ — mruknął Marholm, biegnąc w stronę obrazu.
Raffles tymczasem wymknął się tajemniczym przejściem i przedostawszy się do sąsiedniej nieruchomości wyszedł spokojnie na boczną uliczkę, choć dom obstawiony był silnym kordonem policji.
Baxter nie posiadał się z wściekłości. Jak oszalały biegał przed domem, w którym mieszkał jeszcze przed chwilą Raffles...
Nagie zbliżył się do niego jakiś obdartus.
— Czy pan jest inspektor Baxter? — zapytał.
Baxter skinął głową. Chłopak wręczył mu list. Baxter przeczytał go przy świetle ulicznej latarni:
„Gdzie się podziewacie, Baxter? Obiecałem wam, że jeszcze dziś wieczorem dokonacie ciekawego aresztowania. Bądźcie nad brzegiem Tamizy koło arsenału. Serdeczne pozdrowienia
John C. Raffles“
Baxter zrozumiał, że i tym razem Tajemniczy Nieznajomy wymknął się. Zadowolił się przeto wskazówką zawartą w liście i udał się o oznaczonej porze nad brzeg Tamizy.
Bez trudu udało mu się zaaresztować kapitana małego skunera, który przyznał się do popełnionych przez siebie przestępstw.

KONIEC.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.