Strona:PL Lord Lister -74- Skandal w pałacu.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O nie, Baxterku — odparł czule Raffles. — Sadzę, że dziś około godziny piątej będzie pan miał sporo do roboty...
Za plecami Baxtera rozległ się tłumiony śmiech. Był to Marholm, który starym zwyczajem nabawiał się kosztem swego szefa.
— Durniu jeden... Czego się śmiejesz? — zawołał Baxter odwracając się z wściekłością w stronę swego sekretarza.
— Uwaga, inspektorze — zawołał Marholm.
Było już za późno. Gdy inspektor Baxter spojrzał w kierunku, gdzie jeszcze przed chwilą stał Raffles, nie było już tam nikogo...
Raffles skorzystał z chwili jego nieuwagi, zbliżył się do drzwi ukrytych za wiszącym na ścianie obrazem i zniknął.
— Gdzie jesteście Raffles? — wołał Baxter, miotając się jak oszalały.
— Nie spodziewa się pan chyba, że usłyszy pan głos „tutaj“ — mruknął Marholm, biegnąc w stronę obrazu.
Rafles tymczasem wymknął się tajemniczym przejściem i przedostawszy się do sąsiedniej nieruchomości wyszedł spokojnie na boczną uliczkę, choć dom obstawiony był silnym kordonem policji.
Baxter nie posiadał się z wściekłości. Jak oszalały biegał przed domem, w którym mieszkał jeszcze przed chwilą Raffles...
Nagie zbliżył się do niego jakiś obdartus.
— Czy pan jest inspektor Baxter? — zapytał.
Baxter skinął głową. Chłopak wręczył mu list. Baxter przeczytał go przy świetle ulicznej latarni:
„Gdzie się podziewacie, Baxter? Obiecałem wam, że jeszcze dziś wieczorem dokonacie ciekawego aresztowania. Bądźcie nad brziegiem Tamizy koło arsenału. Serdeczne pozdrowienia
John C. Raffles“
Baxter zrozumiał, że i tym razem Tajemniczy Nieznajomy wymknął się. Zadowolił się przeto wskazówką zawartą w liście i udał się o oznaczonej porze nad brzeg Tamizy.
Bez trudu udało mu się zaaresztować kapita małego skunera, który przyznał się do popełnionych przez siebie przestępstw.

KONIEC.