Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Przyjechali panowie. 132. z p. Lublinieckiego
[74]
z p. Lublinieckiego.
[75]
Przyjechali panowie,
Trzy szwarni rajtarowie,
Przed karczmę przyjechali,
Winka sobie wlać dali.
Matka czasu nie miała,
Swojéj Kasi kazała.
Kasinka winko niesie,
Aże jéj się rączka trzęsie
Od piestrzenia złotego,
Od łańcuszka śrebrnego.
Powiedz nam kaczmareczka,
Czy to twoja córeczka?
Nie moja, o nie moja,
Bodziech ja to kupiła
Za dwie ociepki siana
I cztéry kwarty wina.
Kieby to była moja,
Nie tak bych ją nosiła;
Nosiłabych ją we złocie
I drogim dyamencie.
Pytam was się, karczmarko,
Mogęli doma nockę spać? —
Idźże, Kasio, łóżko słać,
Pójdzie ten pan doma spać.
Co Kasinka pokroczy,
Rajtar za nią poskoczy:
Idź ty, rajtarze, ode mnie,
Nie rób błazna ze mnie.
Bo ja rodu szwarnego
I z kraju dalekiego.
Gdyś ty rodu szwarnego,
Mianuj mi ojca twego.
Mój ojciec jest Bawolski
Z téjto ziemi od Polski. —
To ja jestem syn jego,
Pojedziemy do niego.
Wléź, Kasinko, na kamień,
Z kamienia na strzemię,
Z strzemienia do siodła,
Pojedziemy precz oba.
|
- ↑ Porównać: Piosn. w. znad Dźw. (Ks. III.) str. 66, LXXVII.