Przejdź do zawartości

Praktyka (Ledwie mię pierwsze...)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Andrzej Morsztyn
Tytuł Praktyka
Pochodzenie Poezye oryginalne i tłomaczone. Poezye liryczne — Lutniéj księga wtóra
Wydawca Nakładem S. Lewentala
Data wyd. 1883
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Praktyka.

Ledwie mię pierwsze okryło powicie,
Ledwie mi prządka niełaskawe życie
Zwijać poczęła, kiedy spadszy lotem,
Kupido wygnał Parki z kołowrotem.
„Ja sam, powiada, przy życia zaczęciu,
Wieszczbę nowemu zaśpiewam dziecięciu.
Dziecię, niż usta twoje przejdzie strawa,
Słuchaj swej doléj, ucz się mego prawa;
Jeszczeć mech jagód nie osiedli nowy,
Kiedyć przybiorę niezbyte okowy,
I w takie oddam wolność twoje ręce,
Że sam powinien będziesz swojej męce,
W ręce tej panny, którą bez różnice
Godną osądzisz niebieskiej łożnice,
A ty zaś u niej będziesz i nad bogi,
Nad wszystkie skarby i nad zdrowie drogi;
Z jéj gładkiej twarzy i czarnej zrzenice
Będę-ć posyłał do serca tęsknice.
Cóż płaczesz, dziecię? zachowaj te trele
Dojrzalszym latom, gdy przyczyn tak wiele
Będziesz miał płaczu, jako liścia w lesie,
I jako piasku kręty wicher niesie.

Ty jednak serca nie trać pod kłopotem;
Owszem, rozumnym serce jej obrotem
Pozyskaj sobie, której w małéj chwili,
Moja potęga ku tobie nachyli.
Tylko też umiej zażyć swej pogody,
I nie puszczaj się bez steru na wody.
Umiej oczyma mówić, umiéj bliskiej
Dziewczyny macać złotem wiary śliskiej;
Umiéj usłużyć, umiej się ustroić,
Żartować i, gdy pozwolą, pobroić;
Więc kartkę podać i krokiem nieskorem
Przybyć na daną godzinę wieczorem,
I każdą pomni, ćwicz się w każdej sztuce,
Którą dał Nazo w zalotów nauce;
On swoje wierszem przyozdobił Włochy,
Ale i ty wiersz zaśpiewasz niepłochy,
Który się czasu nie zlęknie i laty
Wiecznemi będzie brzmiał między Sarmaty,
Ale ty nie dbaj wysoko rym wznosić
I dawne dzieje piórem twoim głosić;
Nie pisz, co gwiazdy na kole bieżącem,
Co słońce czyni złączone z miesiącem;
Pomiń monarchów polskich dzielne sprawy
I bitne króle: Jany, Władysławy;
Zostaw to inszym; to twoje roboty
Pieśń składać gładką i łacne zaloty,
Moje tryumfy wspominać i nowy
Nad tobą przezysk i twoje okowy;
A ty ode mnie bądź pewien wygody
I u swej dziewki nietrudnej nadgrody,
Która się prędko twej męki użali
I równym z tobą płomieniem rozpali.“
Tak mi Kupido wróżył — i tej wróżki
Już w sobie czuję niepłonne przegróżki.
Jużem w twych pętach, Jago, już ćwiczenie
Umiem kierować i chód i pojzrzenie,
Już wiem, co miłość. — Twoja część zostaje,
Twej łaski tylko jeszcze nie dostaje;
A już czas, panno; przyłóż się z twej strony
I zmiękcz surowość i umysł szalony,
A zbywszy złego dzikości nałogu,
Spełnij proroctwo, nie daj kłamać Bogu.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Andrzej Morsztyn.