Powszechny język międzynarodowy/Przedmowa do drugiego wydania

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Benedykt Dybowski
Tytuł Przedmowa do drugiego wydania
Pochodzenie Powszechny język międzynarodowy
Wydawca Towarzystwo „Esperanto” we Lwowie
Wydanie 2
Data wyd. 1906
Druk Drukarnia Udziałowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Przedmowa do drugiego wydania.

W roku bieżącym 1906 zawiązało się we Lwowie towarzystwo, mające na celu propagowanie idei o języku międzynarodowym, a zarazem nauczanie języka, zwanego »Esperanto«. Zarząd tow., o którem mowa postanowił wydać ponownie broszurkę prof. dr. L. Couturat w tłumaczeniu polskiem »o języku międzynarodowym powszechnym«. Proszono mnie o napisanie nowego krótkiego wstępu do drugiego wydania — przystałem na to i obok słów zachęty w kierunku ku pielęgnowaniu szczytnej idei języka międzynarodowego, mam zamiar wskazać na stosunek »Esperanto« do tego idealnego języka, którego zarysy ogólne podane są w tej broszurze, a następnie pragnę streścić czynności, wykonane tu we Lwowie w zakresie propagowania idei języka powszechnego i zaznaczyć powody niepowodzenia naszego na tem polu propagandy.
»Każdy początek jest trudny«; każda idea walczyć musi o miejsce dla siebie w umysłach i sercach ludzkich, więc też idea języka międzynarodowego nie może stanowić wyjątku, czyli, że na początkowe niepowodzenie trzeba być z góry przygotowanym, ale trzeba mieć też zarazem to przekonanie, że prawda i dobro ostatecznie zwyciężyć muszą nad przesądami i zacofaniem konserwatywnem. W r. 1903 postanowiłem był przyoblec w czyn projekt od dawna pielęgnowany w umyśle moim, mianowicie rozpocząć propagowanie i popularyzowanie idei o języku narodowym wśród społeczeństwa naszego, sądziłem przytem, że naród nasz prędzej i lepiej niż każdy inny odczuć i zrozumieć potrafi konieczność takiego języka. Wszak my już przeszło stolecie całe dźwigamy niewymownie przykry ciężar uczenia się po szkołach przedmiotów, wykładanych w języku wrogów, którzy postanowili zagładę naszej cywilizacyi i naszego języka. Z innej znowu strony wielojęzyczność samego naszego społeczeństwa i wielojęzyczność narodów kulturalnych wymagają nadmiernej pracy umysłowej, by módz podołać olbrzymi trud nauki tych wszystkich narzeczy i języków, co szczególniej dla nas jest ciężkiem zadaniem, bo nie posiadamy daru polyglotycznego. Wymienione okoliczności powinne byłyby dać łatwy przystęp dla idei o języku międzynarodowym u nas i ułatwiać czynność propagandy; tak sądziłem i w czerwcu 1903 roku wygłosiłem odczyt na posiedzeniu naukowem tow. przyrodników polskich imienia Kopernika. Na ten odczyt zaproszeni zostali członkowie tow. filologicznego i prof. szkół średnich. Po wykładzie rozdałem broszurkę prof. dr. L. Couturat w tłumaczeniu polskiem, wydaną własnym moim kosztem. Prosiłem następnie, aby każdy z uwagą przeczytał argumenty w tej broszurze zawarte, i po feryach letnich, na jednem z posiedzeń tow. filologicznego zdanie swoje w tej tak ważnej dla nas kwestyi wypowiedzieć raczył. Jako referenta ze strony tow. filologów wybrano prof. G. Blat‘ta. Otóż na zgromadzeniu tow. rzeczonego, odbytem w jesieni 1903 debatowano, przy bardzo nielicznym udziale członków, — jeszcze raz nad kwestyą języka międzynarodowego. Referent wypowiedział nieprzychylne zapatrywania swoje na całą sprawę, jemu wtórowali inni z wyjątkiem śp. prof. Kaliny — tak tedy kwestya idei języka międzynarodowego na razie wśród grona ludzi nauki pogrzebaną została. Niezrażony obojętnością nieprzychylną ze strony osób wieku dojrzałego, zwróciłem się do młodzieży akademickiej, rozdawałem broszurę prof. L. C. i namawiałem do propagandy idei — ale i tu znalazłem mało osób pragnących wziąć udział w tej pracy. Badając przyczyny obojętności napotkanej, przyszedłem do przekonania, że sama idea bez formy konkretnej nie może się przyjąć u nas. Więc proponowałem założenie towarzystwa konkretnego n. p. Esperanto. W owej jednak chwili nie było nikogo jeszcze we Lwowie, któryby znał ten język i umiał go wykładać, przeto i tu myśl na razie urzeczywistnioną być nie mogła. O projekcie założenia towarzystwa pisałem do Paryża. Prof. Couturat pochwalił ten projekt, oświadczając, że propagowanie idei języka międzynarodowego za pośrednictwem takiego towarzystwa jest bardzo dobre, gdyż tą koleją urabiać się może przekonanie o konieczności języka wspólnego dla wszystkich. W istocie rzeczy niechby tylko myśl sama zyskała dla siebie szerokie podstawy w społeczeństwie, a wtedy opracowanie języka łatwego, prostego, przystępnego dla ogółu, byłoby zadaniem nie trudnem. Popieranie języka Esperanto jest jeszcze i z tego względu najwłaściwszem, że on jest w całym szeregu tylolicznych języków sztucznych najlepszym i najbardziej zbliżonym do ideału, jaki w ogólnych zarysach podany został w broszurce niniejszej. Nadto pozyskał ten język już teraz licznych adeptów wśród narodów europejskich, a przytem daje najbardziej przekonywający dowód, że prosty, łatwy język międzynarodowy nie jest mrzonką, nie dającą się urzeczywistnić w praktyce, bo jeżeli jednemu utalentowanemu człowiekowi udało się osiągnąć tyle pomyślne wyniki, to zbiorowa praca wielu uczonych zdoła pokonać wszelkie trudności i dojść potrafi do wyżyny doskonałości upragnionej.
Lwów, w maju 1906.
Dr. B. Dybowski.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Benedykt Dybowski.