Przejdź do zawartości

Poezye w nowym układzie. Tom VI, Przekłady/Matko, ziemio!

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jaroslav Vrchlický
Tytuł Perspektywy
Podtytuł Wiosenny hymn Ahasvera (Matko, ziemio!)
Pochodzenie Poezye w nowym układzie. Tom VI, Przekłady
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1904
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Konopnicka
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

............
Matko, ziemio!
Oto nową świecisz krasą
Oczom moim znużonym,
Oślepłym dróg pyłem!
Oto znów koło skroni
Winiesz sobie wieńce
Zielonych lasów i wonnej krzewiny!
Pieśń tak długo uśpiona,
Pod lodem twego łona,
Ulata już w lazury,
Na skrzydłach skowronka.
Szczęśliwaś ty matko!
W spokoju pogrążona
Z błogim uśmiechem patrzysz,
Jak na twem łonie z pąków wschodzą kwiaty,
Jak w koło bioder twych wiją się rzeki,
Jak nad twą głową podnosi się słońce!
Lecz ja — muszę dalej...
Matka, ta w błogim spokoju spoczywa,
Syn wszakże, — z jej łona

Wraz z mlekiem winy wypił dziwną tęskność,
Mocną, nieukojoną!
On poznać chce świat ten,
I przeniknąć duchem
To, co się wiecznie w dali mrocznej tai...
Kto mnie pędzi? Nie wiem.
Ale wiem, że gdyby się nawet ta ziemia
Zapadła w przepaść,
Ja, równie wiecznie błądzićbym tak musiał,
Od gwiazd ku gwiazdom, dalej, coraz dalej,
Ku słońcu, mgławicom,
Aż gdzieś eterem, ku nieskończoności...
Nigdzie spoczynku!
Oto stoję w rozwalinach
Grodów i chramów starych,
I w rumowiskach cyrku,
Kędy na ławach, w pyle,
Miast żywych widzów zasiadają — cienie...
Z miesiącem się migam,
W proch, co dokoła leży
Na rzeźbach, kolumnach,
Strząsam popioły dawno przeminionych wieków...
Ty wszakże, matko,
Winiesz z niego przed moim zadziwionym wzrokiem,
Zielone wieńce bluszczów,
I na kolebki umiesz zmieniać groby.
Czem tobie wieki?

Czem ludzie? Czy w twoich szumnych gajach
Stawią ołtarze marnym swoim bogom,
Czy łono twe ryją,
Czy rozbijają młotem skalne skronie twoje,
Tobie to jedno.
Ty się uśmiechasz spokojna i błoga...
Wiesz dobrze, matko, człowiek przyjdzie, przejdzie...
Ty wszakże w swojej nieśmiertelnej ciszy,
W którą, jak w przepaść, radbym się pogrążył,
Zostaniesz wieczna,
Patrząc na wichrów spór i bojowanie,
Na rozruch burzy, na wiosenne deszcze,
Noc i poranek...
I w tym spokoju wielkim, nie mogąc błogości
Swojej wysłowić myślą, ani głosem,
Mówisz uśmiechem...
Szczęśliwaś ty, matko!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.