Wolny byłem, samotnym wiecznie zostać chciałem,
Kiedy mię miłość zwiodła przymierzem niestałem.
Dlaczegoż ta twarz boska wśród śmiertelnych gości?
Jowiszu! przebaczam ci twe ziemskie miłości. Włos ma żółtawy, ręce w najpiękniejszym toku,
Przewyższa inne wzrostem i żywością wzroku;
Czoło siostry Jowisza, ruszenie Pallady,
Gdy ta, niosąc egidę najeżoną gady,
W Dulichium odwiedza przybytki swej chwały,
Albo z kąpieli Feru niesie krok wspaniały.
Taka była to króla nad Lapity żona[1],
Gdy gromada Centaurów, winem upojona,
Porwać ją wśród wesela w krwawym chciała sporze
Piękniejsza niż boginie, co na Idy górze
Dziwnemi wdzięki oko pasterza łudziły.
Oby tej twarzy boskiej lata nie zmieniły!
Ani zmarszczki starości czoła nie zorały,
Choćby kumejskiej wróżki[2] wiek przeżyła cały!