Przejdź do zawartości

Pisma różne (Krasicki, 1830)/Apolloniusz

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Pisma różne
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


APOLLONIUSZ.

Sławny ten mąż od miejsca, gdzie się urodził, zwany Tyaneński, kwitnął za czasów Nerona, Wespazyana i Tyta cesarzów, umarł pod Nerwą w sędziwym wieku.
Z dostatnich rodziców urodzony, spadłą na siebie po ich śmierci majętność oddał bratu : sam jedynie w naukach się zatapiając, obrał stan sobie bezżenny, a przesuwając na sposobie życia uczniom Pitagora właściwym, zaczął od pięcioletniego milczenia, mięsa jadać przestał, trunków się zrzekł, lnianej odzieży używał, liczbie dzielne przymioty oznaczał; i uznawając dusz wieczną trwałość, sądził, iż ustawicznym przechodem inne coraz ciała ludzi, lub zwierząt ożywiają.
W przysionkach świątnic pospolicie przebywał, i trawił dni i nocy na obchodach religji poświęconych, na czytaniu i rozmyślaniu : resztę czasu łożył na rozmowy, lub odpowiadania tym, którzy się zewsząd do niego schodzili.
Na wzór Platona i wielu innych mędrców, przedsięwziął zwiedzać rozmaite kraje, ażeby się rzeczom przypatrzył, i co nierównie szacowniejszem jest, przysłuchał się rozmowom ludzi uczonych, którychby znalazł.
W takowem zostając przedsięwzięciu udał się na wschód, i gdy się zbliżał do Babilonu, który naówczas w dzierżeniu Partów zostawał, straż, która była przy bramie, kazała pokłon, jak bożyszczu oddawać, posągowi królewskiemu. Nie uczynię tego, rzeki Apolloniusz. Największa cześć królów ta jest, gdy ich ludzie cnotliwi chwalą. Prowadzony był zatem do wyższego urzędnika, który go się pytał : dla jakiej przyczyny wzgardził królem? jeszczem tego nie uczynił, rzekł Apolloniusz, bo go nie znam : Albobyś to śmiał uczynić gdybyś go znał? pytał urzędnik; uczyniłbym rzekł, gdybym go dobrym nie znalazł. Zawołany do króla, którego Bardanem zwano, zastał go czyniącego ofiary. Pytany, czyli chciałby ich być uczestnikiem? rzekł : ja zabójstwem bogów nie czczę, ziemi płód daję im na ofiarę; rzucił zatem na ogień kadzidło, mówiąc : Istności najwyższa! użycz, co tobie dać, mnie odbierać przystoi : wiedź mnie, gdzie wiesz, iż dążyć mam; daj mi poznać dobrych ludzi, a złych niech ja nie znam i oni mnie.
Właśnie naówczas, gdy przebywał na dworze Bardana Apolloniusz, przybyli posłowie rzymscy, dopominając się dwóch wsi na pograniczu. Radził się natychmiast Apolloniusza, jakąby miał dać odpowiedź, zwłaszcza, iż te wsi ustąpione były niegdyś od królów Syryi przodkom jego. Kiedy mocny, mogąc wziąć, prosi, cnotę po swojemu oznacza, rzekł Apolloniusz : skłonić się więc na prośbę Rzymian należy, a tym sposobem małą szkodą oszczędzić większej.
Sławne były w Indyach mędrce, które Brachmanami zwano, i do których Pitagoras sam niegdyś po naukę chodził; gdy się do nich wybierał Apolloniusz, mówił mu król : cóż mi za powrotem stamtąd przywieziesz? to rzekł Apollonius, iż jeżeli znalazłszy, czego szukam, będę umiał z wynalazku korzystać, wiadomszym mnie i lepszym zobaczysz.
Udał się więc ku górom Kaukazu, i te przebywszy zbliżył się ku rzece Indus, przez którą pozwolono mu się przeprawić; gdyż go już była wieść sławy jego poprzedziła; i dowiedział się, iż go z niecierpliwością król Indów Fraort oczekiwał. Stolicą jego było miasto Taxila : tam gdy przybył Apolloniusz, wskazał do niego król, iż go przyjmie z ochotą, jak wielce miłego gościa, i przez trzy dni u siebie zatrzyma, gdyż dłużej krajowe prawa cudzoziemców trzymać nie dozwalają.
Wprowadzony na pałac, zdziwił się ochędóżnej wprawdzie, ale niewspaniałej postaci jego : żadnej straży nie miał, domowników zaś bardzo mało. Gdy się więc zbliżał do króla rzekł : cieszy mnie skromność domu twojego; znać, iż jesteś mądrości miłośnikiem; a mnie to bardziej, rzekł król, iż mnie tym być uznajesz. Pytał, dalej króla, czyliby takowa skromność była prawem nakazana? jest, rzekł król : ale ją ścisłej zachowuję, gdy mając więcej od innych, nie dla siebie dostatki chowam, ale dla przyjaciół, a nawet i dla nieprzyjaciół : odkupuję albowiem poddanych od napaści złych sąsiadów. Porus mój przodek, mocą je wstrzymywał : ja wolę datkiem wojnę opłacić, niż zyskać sławę rozlaniem krwi poddanych moich.
Nie przestawał w badaniu Apolloniusz, a gdy chciał wiedzieć, jakimby sposobem nauka Filozofji w tamtych stronach wiadoma była, na jego zagadnienie takową król dał odpowiedź : U was Greków rzecz jest do podziwienia, gdy postrzegacie wiadomość rzeczy w cudzoziemcach, jakby rozum do jednej tylko ziemi przywiązanym był; rozpościera się on, i wzmaga równie w zimnie jak i w gorącu : nie na odzieży, brodzie, i długim płaszczu zasadza się Filozofia. A że lubicie pozór, mniemanych mędrców u was pełno; takiemu zaś nierządowi, prawa wasze poniekąd winne, które karzą fałszujących monetę, a zostawują w pokoju tych, którzy udając filozofów, zdradnemi pozory lud omamiają i łudzą.
Pożegnawszy króla, udał się do miejsca, gdzie przebywali Brachmani; wieść była w kraju, iż ich siedlisko pod osobliwą niebios strażą zostawało; i gdy się pokilkakrotnie zbliżały ku niemu nieprzyjacielskie wojska, zastawały je mgłą nieprzebytą zasłonione, a gdy na nie następować kusiły się, natychmiast raziły je wypadające z obłoków gromy, i przymuszały do odstąpienia.
Gdy już do siedliska zbliżał się zastąpił mu drogę młodzieniec, i mianując go, lubo nieprzestrzeżony, własnem (jak twierdzi Filostrat) nazwiskiem, zdziwił wielce towarzysze jego.
Na wyniosłej a skalistej górze mieszkali mędrcy, a otaczające ją zewsząd przepaści i skały przystęp czyniły trudny, oprócz ścieżki, którą Apolloniusz był prowadzony. Zastał na swoje przybycie czekających, a pierwszy z nich zwany Jarchas pytał go : coby o nich sądził? Oznacza to moja podróż, rzekł Apolloniusz, a Jarchus tak dalej mówił: użyczać drugim, co mamy, obowiązkiem jest prawych miłośników mądrości. Wiedz naprzód o tem, iż wszystko wiemy, bo znamy siebie, i nikt tu inaczej nie wchodzi, póki się w tem nie oświeci. Zbliżamy się do bogów, bo kochamy cnotę; a kochając ją tak, jak się należy, nie zastanawiamy się nad tem, iżby się strzedz złego; ale iżby, ile możności czynić jak najlepiej.
Przez cztery miesiące był w towarzystwie Brachmanów Apolloniusz, i w powtórzonych rozmowach, ich nauki i wynalazków stawszy się uczestnikiem, z żalem się z nimi rozstał.
Powróciwszy do ojczyzny, przyjęty był z wielką czcią, uczęszczał zatem jak pierwej do świątyń, i odpowiadał ze wszech stron garnącym się do niego.
Gdy w Smirnie przebywał, a proszono go, iżby wszczęte między tamtejszemi obywatelami niezgody uśmierzył, takową żądającym dał odpowiedź : Stan wolny wyciąga niezgodnej zgody, i tak dalej ten wyraz tłumaczył. Białe z czarnem zgodzić się nie może, ale zgoda może być niezgodną, i na tem się dobro każdej Rzeczypospolitej zasadza. Ubieganie się albowiem wzajemne do wziętości, chęć kto kogo w usłudze przewyższy, kto lepiej na urzędzie się sprawi, kto zdanie użyteczniejsze obwieści, kto się szczodrzej, do zapomożenia powszechnego przyłoży : wszystkie takowe działania są utarczką, i to walczenie ma postać niezgody; ale ją cel dobra krajowego usprawiedliwia i szlachci. Tak się więc sprzeczać i być sobie przeciwnym nie tylko się godzi, ale i należy; lecz skoro się w sprzeczkę osobistość wkradnie, a taka, która od prawego zamiaru oddala, natenczas psuje się i kazi stan pierwiastkowy w najgruntowniejszej zasadzie swojej.
Gdy to mówił, właśnie okręt z portu puszczał się na morze; wskazując więc nań, tak dalej rzecz prowadził: Patrzcie na tych, co teraz płyną, jedni biorą się do wioseł, drudzy podnoszą żagle; ci układają towary, inni siedzą przy sterze : różne są obroty, ale każdy do zachowania okrętu zmierza. Toż samo rządnemu zgromadzeniu czynić należy, a wówczas i w tem, czem jest zachowa się, i nadal się, czem ma być, ubezpieczy.
Pytany jednego czasu, która z gór Grecyi wszystkie inne przewyższa? Ta rzekł : (oznaczając Termopyle) na której Spartanie z Leonidą za ojczyznę polegli.
Wiele potem innych krajów zwiedził Apolloniusz, i nie oparł się aż u słupów Herkulesowych. Stamtąd gdy do Alexandryi popłynął, zastał Wespazyana, który cesarzem okrzykniony, wybierał się przeciw Wittelliuszowi; i dowiedziawszy się o Apolloniuszu, wezwał go do siebie. Gdy weszli w rozmowę, tak mówił Wespazyan boję się, iżby mi tego za złe nie poczytano, iż w sześćdziesiątym roku wieku mego poważam się panować; chęć mię zysku nie uwiodła, piastowałem skromnie pierwsze urzędy, i nieprzyjaciel nowości, Neronowi nawet zachowałem wierność. Ale gdy i śmierć tego zbrodnia nie przyniosła ulgi, a rząd Witelliusza państwo Rzymskie upadla i niszczy, przedsięwziąłem sam objąć rządy, i proszę cię, abyś mi szczerze powiedział czyli mi trwać w przedsięwzięciu, czyli je zaniechać i porzucić należy? Żądał nazajutrz odpowiedzi Wespazyan, i gdy w wyznaczonym czasie przyszedł do niego Apolloniusz, zastał dwóch naówczas sławnych filozofów Eufrata i Dyona.
Wpuszczeni zatem byli do Wespazyana. Dyon w obszernej mowie radził aby zrzuciwszy z tronu niegodnego władzy Witelliusza, wolność dawną Rzymowi przywrócił. Eufrat : aby pokonawszy tyrana, prawo obrania rządcy przy Rzymianach zostawił, a tym sposobem prawnie obranym będąc, ustrzegł się zarzutu gwałtowności. Apolloniusz oddawszy winną przed nim radzącym sprawiedliwość rzekł : wolność największym jest zgromadzenia zaszczytem i przywilejem : ale Rzym zbyt rozległy, możny, i w obyczajach skażony, tej, którą się niegdyś zaszczycał, swobody, już teraz znieść i utrzymać nie zdoła. Jeżeli więc ma mieć, tak jak powinien, rządcę cnotliwego, Wespazyana mieć mu przynależy.
Szedł zatem do Etyopji szukać mędrców, których Gimnozofistami zwano; ale ich zastał uprzedzonych przeciw sobie przez Eufrata, który zazdroszcząc mu przyjaźni Wespazyanowej, oczernił go był przed nimi, mieniąc go czarnoxiężnikiem, zwodzącym uczniów i lud prosty. Wyprowadził ich z błędu przyjściem i rozmową : A gdy do źródeł Nilu, jako był ułożył, dojść nie mógł, wrócił do Alexandrvi, gdzie dowiedziawszy się, iż Tytus syn Wespazyana, po zburzeniu Jerozolimy, ofiarowanych sobie zwycięzkich wieńców przyjąć nie chciał, takowy list do niego napisał. « Ponieważ wiesz i czujesz jakie dzieła wieńca są warte, ofiaruję go skromności twojej. » Wezwany zatem do Tyta szedł do niego, i kilka dni w posiedzeniu z nim strawił; na rozstaniu się proszony o radę, jak miał sobie w panowaniu dalszem postępować, te słowa od Apolloniusza usłyszał : masz cnotę, miej trwałość.
Nie długo się Rzym Tytem cieszył. Domicyan brat jego i następca srogiem jarzmem państwo uciemiężał, a że miał posądzenia na Apolloniusza, iż sprzyjał nieprzyjaciołom jego, w których liczbie kładł Nerwę, kazał mu się usprawiedliwić. Stawił się dobrowolnie w obecności jego Apolloniusz, i tak go mężnością swoją zdziwił, iż nad spodziewanie wszystkich śmierci uszedł i Nerwę od niej uwolnił. Przypisuje ocalenie jego Filostrat cudom; ten zaiste w skażonym owym czasie przyznać mu należy, iż chcąc ochronić przyjaciela swego, podał się sam w oczywiste życia niebezpeczeństwo.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.