Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/629

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tkiem wojnę opłacić, niż zyskać sławę rozlaniem krwi poddanych moich.
Nie przestawał w badaniu Apolloniusz, a gdy chciał wiedzieć, jakimby sposobem nauka Filozofji w tamtych stronach wiadoma była, na jego zagadnienie takową król dał odpowiedź : U was Greków rzecz jest do podziwienia, gdy postrzegacie wiadomość rzeczy w cudzoziemcach, jakby rozum do jednej tylko ziemi przywiązanym był; rozpościera się on, i wzmaga równie w zimnie jak i w gorącu : nie na odzieży, brodzie, i długim płaszczu zasadza się Filozofia. A że lubicie pozór, mniemanych mędrców u was pełno; takiemu zaś nierządowi, prawa wasze poniekąd winne, które karzą fałszujących monetę, a zostawują w pokoju tych, którzy udając filozofów, zdradnemi pozory lud omamiają i łudzą.
Pożegnawszy króla, udał się do miejsca, gdzie przebywali Brachmani; wieść była w kraju, iż ich siedlisko pod osobliwą niebios strażą zostawało; i gdy się pokilkakrotnie zbliżały ku niemu nieprzyjacielskie wojska, zastawały je mgłą nieprzebytą zasłonione, a gdy na nie następować kusiły się, natychmiast raziły je wypadające z obłoków gromy, i przymuszały do odstąpienia.
Gdy już do siedliska zbliżał się zastąpił mu drogę młodzieniec, i mianując go, lubo nieprzestrzeżony, własnem (jak twierdzi Filostrat) nazwiskiem, zdziwił wielce towarzysze jego.
Na wyniosłej a skalistej górze mieszkali mędrcy, a otaczające ją zewsząd przepaści i skały przystęp czyniły trudny, oprócz ścieżki, którą Apolloniusz był prowadzony. Zastał na swoje przybycie czekających, a pierwszy z nich zwany Jarchas pytał go : coby o nich sądził? Oznacza to moja podróż, rzekł Apolloniusz, a Jarchus tak dalej mówił: użyczać drugim, co mamy, obowiązkiem jest prawych miłośników mądrości. Wiedz naprzód o tem, iż wszystko wiemy, bo znamy siebie, i nikt tu inaczej nie wchodzi, póki się w tem nie oświeci. Zbliżamy się do bogów, bo kochamy cnotę; a kochając ją tak, jak się należy, nie zastanawiamy się nad tem, iżby się strzedz złego; ale iżby, ile możności czynić jak najlepiej.
Przez cztery miesiące był w towarzystwie Brachmanów Apolloniusz, i w powtórzonych rozmowach, ich nauki i wynalazków stawszy się uczestnikiem, z żalem się z nimi rozstał.
Powróciwszy do ojczyzny, przyjęty był z wielką czcią, uczęszczał zatem jak pierwej do świątyń, i odpowiadał ze wszech stron garnącym się do niego.
Gdy w Smirnie przebywał, a proszono go, iżby wszczęte między tamtejszemi obywatelami niezgody uśmierzył, takową żądającym dał odpowiedź : Stan wolny wyciąga niezgodnej zgody, i tak dalej ten wyraz tłumaczył. Białe z czarnem zgodzić się nie może, ale zgoda może być niezgodną, i na tem się dobro każdej Rzeczypospolitej zasadza. Ubieganie się albowiem wzajemne do wziętości, chęć kto kogo w usłudze przewyższy, kto lepiej na urzędzie się sprawi, kto zdanie użyteczniejsze obwieści, kto się szczodrzej, do zapomożenia powszechnego przyłoży : wszystkie takowe działania są utarczką, i to walczenie ma postać niezgody; ale ją cel dobra krajowego usprawiedliwia i szlachci. Tak się więc sprzeczać i być sobie przeciwnym nie tylko się godzi, ale i należy; lecz skoro się w sprzeczkę osobistość wkradnie, a taka, która od prawego zamiaru oddala, natenczas psuje się i kazi stan pierwiastkowy w najgruntowniejszej zasadzie swojej.
Gdy to mówił, właśnie okręt z portu puszczał się na morze; wskazując więc nań, tak dalej rzecz prowadził: Patrzcie na tych, co teraz płyną, jedni biorą się do wioseł, drudzy podnoszą żagle; ci układają towary, inni siedzą przy sterze : różne są obroty, ale każdy do zachowania okrętu zmierza. Toż samo rządnemu zgromadzeniu czynić należy, a wówczas i w tem, czem jest zachowa się, i nadal się, czem ma być, ubezpieczy.
Pytany jednego czasu, która z gór Grecyi wszystkie inne przewyższa? Ta rzekł : (oznaczając Termopyle) na której Spartanie z Leonidą za ojczyznę polegli.
Wiele potem innych krajów zwiedził Apolloniusz, i nie oparł się aż u słupów Herkulesowych. Stamtąd gdy do Alexandryi popłynął, zastał Wespazyana, który cesarzem okrzykniony, wybierał się przeciw Wittelliuszowi; i dowiedziawszy się o Apolloniuszu, wezwał go do siebie. Gdy weszli w rozwowę, tak mówił Wespazyan boję się, iżby mi tego za złe nie poczytano, iż w sześćdziesiątym roku wieku mego poważam się panować; chęć mię zysku nie uwiodła, piastowałem skromnie pierwsze urzędy, i nieprzyjaciel nowości, Neronowi nawet zachowałem wierność. Ale gdy i śmierć tego zbrodnia nie przyniosła ulgi, a rząd Witelliusza państwo Rzymskie upadla i niszczy, przewdsięwziąłem sam objąć rządy, i proszę cię, abyś mi szczerze powiedział czyli mi trwać w przedsięwzięciu, czyli je zaniechać i porzucić należy? Żądał nazajutrz odpowiedzi Wespazyan, i gdy w wyznaczonym czasie przyszedł do niego Apolloniusz, zastał dwóch naówczas sławnych filozofów Eufrata i Dyona.
Wpuszczeni zatem byli do Wespazyana. Dyon w obszernej mowie radził aby zrzuciwszy z tronu niegodnego władzy Witelliusza, wolność dawną Rzymowi przywrócił. Eufrat : aby pokonawszy tyrana, prawo obrania rządcy przy Rzymianach zostawił, a tym sposobem prawnie obranym będąc, ustrzegł się zarzutu gwałtowności. Apolloniusz oddawszy winną przed nim radzącym sprawiedliwość rzekł : wolność największym jest zgromadzenia zaszczytem i przywilejem : ale Rzym zbyt rozległy, możny, i w obyczajach skażony, tej, którą się niegdyś zaszczycał, swobody, już teraz znieść i utrzymać nie zdoła. Jeżeli więc ma mieć, tak jak powinien, rządcę cnotliwego, Wespazyana mieć mu przynależy.
Szedł zatem do Etyopji szukać mędrców, których Gimnozofistami zwano; ale ich zastał uprzedzonych przeciw sobie przez Eufrata, który zazdroszcząc mu przyjaźni Wespazyanowej, oczernił go był przed nimi, mieniąc go czarnoxiężnikiem, zwodzącym uczniów i lud prosty. Wyprowadził ich z błędu przyjściem i rozmową : A gdy do źródeł Nilu, jako był ułożył, dojść nie mógł, wrócił do Alexandrvi, gdzie dowiedziawszy się, iż Tytus syn Wespazyana, po zburzeniu Jerozolimy, ofiarowanych sobie zwycięzkich wieńców przyjąć nie chciał, takowy list do niego napisał. « Ponieważ wiesz i czujesz jakie dzieła wieńca są warte, ofiaruję go skromności twojej. » Wezwany zatem do Tyta szedł do niego, i kilka dni w posiedzeniu z nim strawił; na rozstaniu się proszony o radę, jak miał sobie w panowaniu dalszem postępować, te słowa od Apolloniusza usłyszał : masz cnotę, miej trwałość.
Nie długo się Rzym Tytem cieszył. Domicyan brat jego i następca srogiem jarzmem państwo uciemiężał, a że miał posądzenia na Apolloniusza, iż sprzyjał nieprzy-