Jak żar, nie gaśnie żarem, ale pała, Jako strumieni nie wysuszą deszcze, Tak drugim sobą duch się zdwaja jeszcze, Choć i nie jedno przeciwieństwem zdziała.
O ty! co sprawiasz nieraz, iż dwa ciała Jedne miłosne przebiegają dreszcze, Powiedz: od męki którą w sercu pieszczę, Czemu mi jednak rozkosz tak niecała?
Jak Nil, przez progi rwący się z łożyska, Jękiem piasczyste napełniwszy głusze, Słońcu kurzawę mokrą w oczy ciska —
Tak ja, jakkolwiek śmierć mi z tego bliska, Wezbraną łzami niosę w otchłań duszę, I choćbym naprzód nie chciał iść — to muszę! —