Duchu szczęśliwy! co tu w ziemskim bycie Szedłeś przedemną z gwiazdą po nad czołem, Twoje ja tchnienie w pierś, a w duszę wziąłem Myśl twą, by we mnie dniała niepozbycie!
Oczy wy moje! jeszcze dziś widzicie: Jak ona w dal szła, zda się z Wiosną społem Już nie kobietą będąc, lecz Aniołem Co miał mi stróżem być na całe życie!
I jak, na swego Stwórcy śpiesząc łono, Czyniła rozbrat z ziemską tą osłoną, Którą jej czystą duszę ozdobiono.
Wraz z nią i Miłość pierzchła precz skrzydlata, Z nią i dzień jasny w mroczne ćmy odlata — Aż śmierć nareszcie wzięła rządy świata! —