Słodkie srogości i łagodne wstręty, Pełne przeczystych uczuć, cnót i chwały! Rozkoszne wzgardy, coście rozbudzały Niemądrą pychę w pieśni łkaniem wzdętej!
Luby uroku dźwięcznej słów ponęty, Wytwornych wzruszeń kwiecie doskonały! Zdroju piękności, czystszy nad kryształy, Co żądz powszednich na dno strącasz męty!
I wy spojrzenia, w których szczęście gości, Zdolne ukrócić myśli mych bezprawia — Wreszcie ten uśmiech, co to raz odmawia,
Drugi raz wabi! — słowem, wy zmienności Wszelkie mej Laury! — w was ja miałem lube Nieba pokusy, bym nie zbłądził w zgubę! —