O! zmienne gwiazdy, co zdmuchnięte burzą, Wtrącacie w otchłań ludzki ród zwątpiały, O dnie nad wiatry szybsze i nad strzały! Znam ja was — błędów doświadczywszy dużo!
Lecz, iż wam prawa wyjątkowe służą, Więc losy słusznie skrzydeł lot wam dały — Podczas gdy duch mój próżen jasnej chwały, W ziemię zaciężył długą w łzach podróżą.
Jednak, u schyłku życia, w brzask wieczora, Ku Niebu wzlecieć byłaby już pora, Udręczeń srogich kruche rwąc ogniwa —
Cóż kiedy dusza, wskroś Miłością chora, Cierpieniem właśnie silna jest i żywa... I ztąd to cnota arcydziełem bywa. —