Ten wzrok jej słodki, skromny,wzrok, ten luby, Zdawał się mówić: — weź co możesz ze mnie, Gdyż mię tu szukać będziesz chciał daremnie, Wśród niezliczonych dni bolesnej próby! —
Umyśle ciężki, próżen trosk a gruby! Leniwy patrzeć w przyszłych cierpień ciemnie! Toćżeś w tych oczach czytać mógł tajemnie, Co dziś znasz jawnie, gwoli własnej zguby!
Zdały się mówić te, co z błogiej siły Tak długo duszy jej zwierciadłem były, Dziś w swem milczeniu dziwnie rozgorzałe:
— Bądź zdrów! przed czasem, zdarzył Bóg, odchodzę — Mnie w Niebo bierze, by mi dał Swą chwałę — Ciebie zostawia — byś tu cierpiał srodze! —