Chwile te w siebie wzięła już mogiła, W których z rozkoszą twardem cierpiał pęta, I tę, co wiecznie płacz ją mój pamięta, Co Boskie tchnienie z Niebios w pieśń mą zsyła!
Pierzchła już twarz jej błogo uśmiechnięta, Ale pierzchając w sercu mi utkwiła Wzrok swój, a wzroku tego dziwna siła Z sobą je wzięła do Wiecznego święta.....
Ona je z sobą wzięła, ta skrzydlata, Którą wawrzynem Chwały uwieńczono, I której cnoty niezmożone strzegą —
Tam, oczyszczone ze mnie i ze świata, Z nią jest, a jabym rad być tam, gdzie ona, Nie tu, gdzie jestem bez niej i bez niego! —