O piękna duszo! wolna tej powłoki, Nad którą gładszej Bóg już nie wytworzy, Spójrz, proszę, z Nieba, w padół tej bezdroży, Gdziem z dni weselnych zapadł w smutku zmroki!
Precz myśl ta płocha, że mię twe uroki Jedynie dręczyć miały coraz, srożej! O! gdy odemnie nic cię już nie trwoży. Niech cię doleci skarg mych jęk głęboki!
Patrz — tam — u skały, z której Sorga tryska, Sam ja, wspomnieniem twego tu zjawiska Żyję, boleścią podkarmiając ciało —
I z miejsc tych, w których, z tobą wraz mi w duszę Miłość zstąpiła, smutny w świat iść muszę, By nie być tam, gdzie ciebie już nie stało! —