Myśl tak jest lotna, chwile zaś tak chyże, Żeni niby w śmierci dobie znów z mą panią — Tak skarbu stratę los mi płaci tanio — Choć lżej mi — nawet, gdy się do niej zbliżę!
Miłość, od której krwawe cierpię krzyże, Próżno naonczas rzuca mi w ślad za nią Pociski, które w rdzeń mię duszy ranią — Choć niby wzrok swój w Niebios tkwi szafirze.
Gdyż Laura, jakby w dom swój, schodzi ku mnie, Z osowiałego serca płosząc dumnie Ponure myśli, swem pogodnem czołem.
Duch wtedy we mnie, widząc światła tyle — Westchnąwszy, mówi: — o! szczęśliwe chwile, W których z jej oczu mą pociechę wziąłem! —