Kwilą ptaszęta w gaju, brzmi wietrzyka Wśród drżących liści skarga pieszczotliwa. Srebrzystej strugi łkaniem szemrze niwa, W czaharach leśnych szumi ustroń dzika —
Ja dumam smutny, gdyż mię wskroś przenika Ból mój..... W tem owa moja wiecznie żywa Której już nie mam, na obłoku spływa, By w tęschnej doli cieszyć samotnika.
— Przestań się łzami twemi, biedny człecze, Truć — tak mi ona litościwie rzecze — Mnie ty nie żałuj, gdyż wiedz, że dni moje
Przez śmierć Wiecznością stały się — i właśnie Gdyś mniemał widzieć, że więc wzrok mój gaśnie Światłości Niebios dniały mu podwoje. —