Dzikie i twarde serce, i złe chęci, Którym pozornie twarz Anielska wtórzy, Łup z mego życia wezmą — jeśli dłużej Pastwić się zechcą z każdym dniem zawzięciej.
Czy szron się sroźy, czy się wiosna święci, W dzień, w noc, w pogodę, czy w tumanach burzy, Jam równo smutny. Bom jest z owych, którzy Strutą Miłości strzałą w pierś są pchnięci
I tylko wiotką mą nadzieję żywię Wspomnieniem kropli, która wciąż, cierpliwie W jedno padając miejsce, głaz przewierca.
Bo myślę sobie: — tak twardego serca Niema na świecie, ni tak zimnej duszy Której wytrwała w końcu łza nie skruszy! —