Obym się kiedy pomścić zdołał na tej, Co mię wymową oczu swych uśmierca, Rada, że Amor, słodki przeniewierca, Jej łaskawościom daje lot skrzydlaty.
W ten sposób dniami — ba! całemi laty Dech ze mnie biorąc, jako lew morderca Wokoło mego krąży nawet serca Nocą, wśród ciszy mej samotnej chaty!
Wtedy, gdy znagła bliską śmierć obaczę, Dusza się ze mnie, wolna więzów ciała, Rwie do tej, której jest oddana cała.
Żebyż, w wycieczki owe swe tułacze, Serdeczne Laurze wynurzając płacze, Wymową swoją choć jej sen przerwała! —