Spojrzenia słodkie i rozkoszne słowa! Kiedyż was ujrzę znowu i usłyszę? Grozi mi bez was, błodzy towarzysze, Przedwczesna śmierci z mą miłością zmowa!
O ty! coś wiecznie zgubić mię gotowa — Z której mam zawsze płacz a nigdy ciszę — W mych żądz obłędzie cóż mię ukołysze? Jakaż pociecha z ich mię pęt rozkowa?
Toż ile razy w twej czarownej twarzy, W której się wyrok życia mego waży, Raczy się do mnie wdzięczyć litość tkliwa,
Bezlitosnego chciwa wnet bezprawia, Przestwór pomiędzy mną i tobą stawia, Dola, co chętnie mą niedolą bywa. —