Słodkież to gniewy, wzgardy i sojusze. Zło słodkie, słodkie męki i brzemiona. I słodka mowa, słodko nastrojona To błogiem tchnieniem, to spojrzeniem w duszę!
Więc się ty nie skarż, lecz cierp milcząc w skrusze — I gorycz wszelka niechaj w tobie skona Tą słodką myślą, żeś wziął serce z łona Tej, której rzekłeś: — Twoim być ja muszę! —
Być może, kiedyś, ktoś, wzdychając, rzecze Współczuciem tknięty: — Dużoś cierpiał człecze Dla tej Miłości, którąś wielbił w pieśni! —
Lub znów zazdrości żądłem kłuty krwawem: — Czemużem nie znał Laury? Jakiem prawem Ona nie przyszła później, lub ja wcześniej? —