Pogodne tchnienie! co z zielonych liści Zbiegłoś z szelestem ku mej bladej twarzy — Dziś mi przypomuieć niech twa łaska zdarzy Chwilę, gdym przez cię spłonął najogniściej.
Odkrytą wtedym ujrzał twarz, — (aliści Wzgarda czy zazdrość ma ją odtąd w straży!) I włos, co dziś się klejnotami żarzy, Dniał wtedy złotem, co się w słońcu czyści!
Ten włos — pamiętam — ona tak roztoczy, Tak czesze, w warkocz splata tak uroczy, Że drżę dziś jeszcze kiedy o tem myślę!
Wreszcie go w węzeł zwiła wielce ściśle — A w ten się serce moje tak wplątało, Że chyba z śmiercią wyjdzie z niego cało!—