Miłość i zdrowie, z duszą jej nieśmiałą. W której Bóg skarby wszelkiej cnoty składa, Wręcz na mnie godzą. Miłość takby rada Wprędce mię zabić, że się jej wydało
Słusznem: iż Laurze dano wątłe ciało, W którem — by wieczna ztąd mi była biada — Ta moja piękna, trwogą życia blada, W tęscbnocie nieba, świat nasz ceni mało.
Więc, mimo szczęście całe, najkryjomiej Drżę w głębi duszy o tę istność drogą, Przez świat mogącą tylko iść przebojem —
I jeśli Litość Śmierci nie poskromi, Niestety! widzę, w co się zwrócić mogą Wiotkie nadzieje z życiem zrosłe mojem! —