Miłość, co żądzą serce moje pali, Ziębiącym wstrętem wskroś przejmuje twoje — A ja, sam nie wiem. czy się więcej boję Ciebie, czy siebie — bośmy równo stali.
To chcę być blisko to znów jak najdalej. Zbliska — ból cierpię, zdala — niepokoje, A te ukrywam, jak gdy, niby w zbroję, Dziewczę swe wdzięki tuli w rąbka fali.
Zazdrość mię dręczy — głośno to wyznaję. Lecz pieśń się nawet wypowiedzieć lęka Ile w swym bólu słodką jest ta męka!
Wielcebo dziwne twoje są zwyczaje! Ktobądź w twych oczu słońce wzbić się stara, Śmiałka takiego spotka los Ikara. —