O wzgardo sroga! coś jest wrogiem cnoty, Jad sącząc w krople słodkich żądz kielicha — Jakąż to sztuką, jakąż drogą, z cicha W pierś Laury wpełzłaś wężowemi sploty?
Okrutną jawą trzeźwisz sen mój złoty. W moc mię oddając takiej, której pycha Wprzód zachęcała, teraz precz odpycha Czyste błagania moje i tęschnoty!
Nie przeto jednak, karcąc mię nie szczerze, Z mych pociech smutna, z moich łez wesoła, Zmienić cośkolwiek w mych uczuciach zdoła.
Niech mi sto razy na dzień życie bierze, Chcę mię odstręczyć, zachwiać w mojej wierze — W Miłości mojej Stróża mam Anioła. —