Gdy Miłość piękne oczy w ziemię schyla, I tęschne tchnienia bierze w śnieżne łono, I słowa szepcze które w duszę wioną, Zdobna już w skrzydła próżne barw motyla —
Czuję w mem sercu kradzież popełnioną Z myśli i wszelkiej woli mej, do tyla, Że mówię: Święć się ostateczna chwila, Gdy tak powabną śmierć mi w niej znaczono!
W tem upojeniu zmysłów, dusza łzawa, Chcąc jednak wiedzieć: czy zbawioną będzie? Już odejść ze mnie mając, pozostawa.
Tak to ja żyję, i tak to się przędzie Wątek mej doli, w czarodziejskiej dłoni Tej, co Syrenim czarem z nieba dzwoni. —