Miłość wysyła do mnie myśl tę błogą. W której jest zgoda dwojga serc wrzekoma, Z tem pocieszeniem: — że się Laura sroma Dłużej mą żądzę zimną drętwić trwogą.
Ja, że kłam taki z taką prawdą, mogą Razem w mej duszy gościć jakby doma, Nie wiem już, chwiejny między względy dwoma, Komu nie wierzyć — albo wierzyć w kogo?
Tak czas mi schodzi — a ja wieszczym duchem Widzę: jak w lata pędzę, w sercu kruchem Wiecznie ułudy nosząc i nadzieje,....
Niech co chce będzie! Ni się myśl starzeje, Ni szczęście, godne żądzy być zapłatą Bylebym tylko żył dość długo na to! —