Wspólnie z Amorem w cuda spoglądamy, Jakie nie każdej są przystępne wierze: To kiedy mówi, lub się śmieje szczerze Ta, której niema równej, prócz niej samej.
Z pod brwi pogodnych, niby z Niebios bramy Dwóch gwiazd przewodnich dnieje nam przymierze A z nich otuchę ten szczęśliwy bierze, Którego miłość nie zna ziemskiej plamy.
Serce mi wzbiera i rozkoszą rośnie, Gdy sama kwiatem będąc, tak miłośnie Kwiaty do piersi tuli marmurowej!
I jest podobna najpiękniejszej wiośnie, Gdy zamyślona błądzi wśród dąbrowy, Wianek wplatając sobie w włos swój płowy! —