Ten dzień goryczy pełen, tak ją całą I taką żywą w serce mi przesyła, Że choć tej chwili pamięć mi niemiła, Niemniej z mą pieśnią wracam ku niej śmiało.
Gdyż boleść Laury z cichą męztwa chwałą, A oraz łez jej niezmożona siła, Dawały wątpić: czy śmiertelną była Ta, z której Niebo promieniste dniało!
Pomnę — w nieładzie miała sploty złote, A w blaskach oczu, po przez łez tęschnotę, Miłość, swym łukiem zbrojną bezlitośnie. —
A z ust, podobnych w róże zdobnej wiośnie, Gdy skargi dziwnie wzruszające brzmiały, W westchnieniach miała płomień, w łzach kryształy.—