[53]ROZDZIAŁ X.
KUTERNOGA PISZE KSIĘGĘ.
Skan zawiera grafikę.
Za latami lecą lata,
A czas płynie wciąż i ginie;
Siedm lat — jak strzelił z bata
Przeszło… Mistrz używał świata
I nie myśląc o terminie,
Do Rzymu nie jechał wcale.
Próżno dyabeł raz i drugi
Upominał się zuchwale,
Żądał do Rzymu podróży,
Wymawiał swoje usługi,
Wył, że nie chce czekać dłużej.
Twardowski zbywał go drwiną
I tak trwało to czas długi,
A czart, jak służył, tak służy,
Tylko z gorzko-kwaśną miną.
Pan Twardowski raz wieczorem
Szedł samotnie leśną drogą.
[54]
Mrok zapadał między borem,
Wkoło nie było nikogo.
Wicher gnał po niebie chmury
I w konarach zabłąkany
Szumiał po paszczy ponurej,
Zmiatał piasek z leśnej drogi,
Kręcił, wzbijał go w tumany.
Twardowski szedł zadumany,
Wcisnąwszy czapkę na uszy. —
Wtem podmuch jakiś złowrogi
Zerwał się — i lotnym piaskiem
Twardowskiemu w oczy prószy;
Stanął więc, kułakiem oczy
Przetarł i widzi ze strachem,
Jak szalejąca wichura
Zwały piasku lejkiem toczy
I w kółko hula nad wydmą. —
Zbałwaniona piasku chmura
Wzbija się słupem kurzawy
I przedzierżga w straszne widmo.
Okropna owa figura
Wpija w niego wzrok swój krwawy,
Nad sosen wierzchołki rośnie,
Roztacza skrzydła olbrzymie
[55]
Nakształt skrzydeł nietoperza
I ryk wydaje rozgłośnie:
— „Czy ty nie stawisz się w Rzymie?!“
Twardowski w drwinki uderza,
Pokrywając żartem trwogę:
— „Jedź sam, ja teraz nie mogę…
Pozdrów odemnie Papieża.
Chcesz? dam ci krzyżyk na drogę!“
Zgrzytnęła mara straszliwa,
Ogromną sosnę z korzeniem
Jednym zamachem wyrywa
I gruch Twardowskiego w nogę!…
Czarodziej pod uderzeniem
Runął z nogą zdruzgotaną
I zemdlał…
Nazajutrz rano
Klecha od świętej Barbary,
Co był Mistrza wiernym sługą,
Znalazł go, dźwignął na bary
I z trudem zawlókł do miasta.
Twardowski leki i czary
Sam prowadził, ale długo
Chorował i cierpiał srogo;
[56]
A że odtąd był kulawy,
Więc go zwano „kuternogą“.
Dla rozrywki i zabawy
W przewlekłej onej chorobie
Księgę jął spisywać sobie,
A w niej zawarł swoje sprawy:
Czarodziejskie swoje sztuki,
Wiedzę swą, cudowne leki
I gwiazdarstwo, iżby wnuki
Z księgi tej wielce ciekawej
Mogły w najpóźniejsze wieki
Zaczerpać wszelkiej nauki.
Kto zajdzie do Biblioteki
Jagiellońskiej[1], temu sławną
Księgę tę i dziś pokażą:
Ogromną, w deski oprawną,
Do pnia łańcuchem przykutą;
W księdze tej pokażą mu to,
O czem starzy ludzie gwarzą,
Że na najważniejszej karcie,
Gdzie spisał zaklęcia same,
Łapa i pazury czarcie
Wypaliły czarną plamę.