Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nakształt skrzydeł nietoperza
I ryk wydaje rozgłośnie:
— „Czy ty nie stawisz się w Rzymie?!“

Twardowski w drwinki uderza,
Pokrywając żartem trwogę:
— „Jedź sam, ja teraz nie mogę…
Pozdrów odemnie Papieża.
Chcesz? dam ci krzyżyk na drogę!“
Zgrzytnęła mara straszliwa,
Ogromną sosnę z korzeniem
Jednym zamachem wyrywa
I gruch Twardowskiego w nogę!…
Czarodziej pod uderzeniem
Runął z nogą zdruzgotaną
I zemdlał…
Nazajutrz rano
Klecha od świętej Barbary,
Co był Mistrza wiernym sługą,
Znalazł go, dźwignął na bary
I z trudem zawlókł do miasta.
Twardowski leki i czary
Sam prowadził, ale długo
Chorował i cierpiał srogo;