Pamiętniki JM. Pana B. Winnickiego/Część I/Objaśnienia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Pol
Tytuł Pamiętniki JM. Pana B. Winnickiego
Podtytuł W trzech częściach
Pochodzenie Dzieła Wincentego Pola wierszem i prozą; t.3 serya pierwsza: poezye (Poezye Wincentego Pola. Pierwsze wydanie zupełne. Tom II)
Wydawca F. H. Richter
Data wyd. 1875
Druk W. Maniecki
Miejsce wyd. Lwów
Inne Cały tekst
Indeks stron


OBJAŚNIENIA.



Nota 1.

Wypadki w téj gawędzie opowiedziane słyszałem w młodości mojéj od jmci pana Benedykta Winnickiego, przyjaciela mych rodziców.

Nota 2.

„Pan Cetner siadywał w Krakowcu bywało!“
Jest tutaj mowa o wojewodzie bełzkim Cetnerze, u którego Benedykt Winnicki był dworzaninem, skończywszy szkoły u ks. Pijarów.

Nota B.

„Jak cały Krakowiec szły pańskie zielniki.“
Jeden z piérwszych ogrodów na stopę zagraniczną założył wojewoda Cetner w Bełzkiém na początku panowania Stanisława Augusta, i ogród ów słynął pod ów czas w całym kraju. Położenie miejscowe Krakowca mało sprzyjało temu: kraj równy, nieotwarty, ale sztuka zrobiła tu wiele. Po śmierci wojewody był ten ogród długo w zaniedbaniu, najkosztowniejsze poginęły planty, ale ulice sadzone, pojedyncze grupy i drzewa świadczą jeszcze o dawnej piękności.

Nota 4.

„I jakieś francuzkie, sławne nierządnice.“

Czas panowania metres nad Francyą. Podobnie jak dziś są zmiany ministrów w Europie przedmiotem rozmów potocznych, tak téż znano pod ówczas najdrobniejsze intrygi metres królewskich. Sława ich brzmiała we wszystkich pałacach Europy. Portrety i wizerunki z wosku i porcelany zdobiły pokoje i kominki. Zaszczytem było mieć pieski téj saméj rasy i suknie lub obicie pokoju w takie same kwiaty. Znakomici podróżni, wracając do kraju, przywozili od tych dam upominki. Zabawne to były czasy, bo tyle zajmowały owoczesnych ludzi, co nas dziś zmiany ministrów.
Nota 5, 6.

„Gdzie razem się zbiegły chłopięta ziem ruskich.“
Dziwnym trafem chowało się razem w konwikcie u ks. Jezuitów we Lwowie kilku młodych ludzi, którzy współcześnie znakomite potém w kraju zajęli posady; mówię tutaj o hetmanie Rzewuskim i marszałku Rzewuskim, o wojewodzie Potockim, o ks. biskupie Krasickim, o Cetnerze wojewodzie bełzkim, a w końcu o podkomorzym, prymasie i królu Poniatowskim. Herb Poniatowskich jest Ciołek.

Nota 7.

„Jest starka.“
Wódkę, okowitę ze zboża paloną, przechowują na Litwie przez lat wiele, zanim na potrzeb ją biorą. Wódka nabiéra ztąd smaku dobrego, a od kuf dębowych ciemnego koloru. Zazwyczaj nazywają ją starką albo staruszką.

Nota 8.

„Spojrzałem na kwoczkę, z północy już stała.“
Znak plejady na nocném niebie pospolicie „kwoczką“ zwany.

Nota 9.

„Więc kto się w opiekę.“
Początek dziewięćdziesiątego psalmu, należącego do modlitw przygodnych, powszechnie znanych. Kto go zaś nie zna, tego wysłać na morze lub wojnę, to go się nauczy: tak mawiali starzy.

Nota 10.

„W Nieświeżu siadywał Radziwiłł, pan z panów.“
Jest tutaj mowa o Karolu Radziwille, panu na Nieświeżu i Ołyce, który był w rodzie swym z kolei dwunastym wileńskim wojewodą. Najpopularniejszy człowiek wieku swojego, a może typ popularności polskiego pana owego czasu. Dykteryjki jego, które sam komponował, krążą dotąd między szlachtą i wiejskim ludem na Litwie. Kłamstwa jego mają wiele ironii, a układ onych ma wiele poetycznéj śmiałości. Kiedy te baśnie układał — a chwila natchnienia przychodziła zwykle po objedzie i śród szumu dworskiego — wówczas zwykł był mawiać: „Cicho dla Boga! cicho, Radziwiłł komponuje!“ a dwór cały powtarzał: „Cicho! panu się koncepta roją!“

Nota 11.

„Dopiéroż ów klejnot! trzy trąby w klejnocie.“
Herb Radziwiłłów: trzy trąby myśliwskie, do których za sejmu Unii orła białego dodano.

Nota 12. 13.

„Nie z takim ja grałem, kiedy w Chinach byłem.“
Bohaterem dykteryjek Radziwiłła był on sam po największéj części — ztąd śmiałość jego poetycznych obrazów; zwano téż jego dykteryjki: historyami Radziwiłła na morzu i lądzie; ale nie łatwo ktoś tak kłamać potrafi, jak to wybornie okazał Witwicki, mówiąc o poezyi ustnéj starożytnéj Polski. Wszakże i dawniéj umiano cenić te kłamstwa genialne: Panie kochanku, rybeńko Radziwiłł“ winien był połowę swéj wziętości tym kłamstwom swoim; wzbudzało to téż emulacyę, i Mikołaj Potocki, starosta Kaniowski, chcąc być równie głośnym w kraju, a nie mając dowcipu Radziwiłła, bawił się okrucieństwy i uwiecznił w narodzie swą pamięć kosztem dobréj sławy.

Nota 14.

„Na berle stawiano przy pańskim tuż boku
Sokoła Kubusia z kapturkiem na oku.“
Był to zwyczaj, unoszone sokoły, których do łowów używano, sadzać na berle na podsieniach i w krużgankach dworów lub zamków. Zakładano im wówczas kapturek, żeby nie bujały, u nóg miewały rzemyk z dzwonkiem przywiązany, który zwał się dłużec. Nazywano téż zazwyczaj sokoła każdego Kubuś, a właściwiéj Kubuć przeto, bo zwykł kwilić przededniem, kiedy czas na łowy.

Nota 25.

„Wróciwszy z kaplicy tu zwykle zasiadał.“
Wstępny krużganek w zamkach, a ganeczek z wystawką w dworach drewnianych, jest właściwą i odrębną cechą budownictwa naszego. Pod takiémi gankami upłynęła jedna połowa szlacheckiéj przeszłości naszéj; nigdzie téż nie miał ganek takiego znaczenia. Czém korona jest dla klejnotu szlacheckiego, gdy nad nim umieszczona, tém był ganek dla domu, dla dworu. Ztąd rozchodziły się rozkazy, do niego przychodziły z wieńcem i ukłonem gromady, pod nim biesiada, gdy dla niéj w domu za ciasno lub za parno już było; pod nim ostatnie błogosławieństwa i pożegnania i strzemienne; pod nim powitania. Wyrażenie progi rodzinne“ ma coś rzewnego w sobie, czego gdzieindziéj nie znają. Za wysokie progi“ oznaczało dom pański, nie każdemu do przystępu łatwy i t. d.

Nota 16.

„A był to prawdziwy karmazyn.“
Wyrażenie oznaczające szlachcica starożytnego rodu, przeto, że kolor karmazynowy zdawna tylko szlachcie służył.

Nota 17.

„Coś o téj botwinie i o Radziwille.“

U naszego Radziwiłła
Botwina się zarodziła.
Chleba ani kęs.

Tak zwykli byli sobie koroniarze przedrwiwać z Litwinów. Buraki w pewien sposób przyrządzone nazywają na Litwie botwiną. Przyprawę takową lubią Litwini, i owszem jest ona powszednią strawą ludu, ztąd żarty z Litwinów, że się w ladajakiém pokochali jadle.

Nota 18.

„Mam jeszcze ów samy monitor boćkowski.“
Do batoga nie potrzeba u nas jeszcze podobno objaśnienia, ale boćkowskie bizuny, niegdyć sławne, mniéj dziś są znane. Gdy je zaaplikowano dla młodzieży polskiéj po konwiktach, nazywano je także monitorami politycznie.

Nota 19.

„Marszałek sam wypił do mnie strzemiennego.“
Strzemienném nazywano toasty na wyjezdném pite, kiedy noga już była w strzemieniu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wincenty Pol.