Przejdź do zawartości

Oktawa

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Tarnowski
Tytuł Oktawa
Pochodzenie Poezye Studenta Tom III
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1865
Druk F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


OKTAWA.
I.

      Ciszo błękitów! bezbrzeżna otchłanią,
Pozdrawiam Ciebie i ogarniam duchem,
Tyś wałki tęsknot szalonych przystanią,
Spokój twój słyszę harmonijnym ruchem,
U twoich brzegów węże już nie ranią.
Tyś wieków ogniw splecioną łańcuchem!...
By w tobie myśli pięknością utonąć
Nie żal żyć smętnie i ducha wyzionąć!...

II.

      A więc mi witaj, o błękitna ciszo!
Wielka jak Boga pierś rozwarta światu,
W której przestrzeniach orły się kołyszą
I tęcza wierna piorunowi bratu…
A gwiazdy, które w sfer harmonii wiszą,
Stroją płaszcz Boga w ciszy majestatu,
Zanim okrwawi się zorzy purpurą
Lub mgieł smętności rozedrze się chmurą!...

III.

      Pozdrawiam pierwszej gwiazdy blask uroczy,
Co nad kolebką zeszła mi w świt ranny,
Patrzę w nią, jako w siostry smętnej oczy,
I milknę piersi tajemne wulkany,
Serce jak dziecię co anioł otoczy
Skrzydeł swych cieniem na sen dusz świetlany
Koi się w walkach i w gwieździstą ciszę,
Kochanki głowę do snu drżąc kołysze...

IV.

      Burzo! kochanko pierwsza mojej duszy,
Której przez całe życie byłem wierny,
Twych gromów żaden głos mi niezagłuszy,
Owianiem wichrów twych jam dziś pancerny,
Dziś mi pancerza na sercu niewzruszy
Żaden żywota cios, życiem mizerny,
Bom w marmurowy spokój ubrał ducha,
W zbroję z błyskawic promieni okruchu !...

V.

      O! wspomnień moich wy łabędzie białe,
Czucia najpierwsze przyjaźni, miłości,
Smętne jak duch mój, dziś jak on zdziczałe,
Wołam was znowu tęsknotę młodości,
Patrzcie! mam dawne serce, wielkie, całe...
I duch mój dawnej pełen jest miłości,
Lecz odpływacie w dal – !....
                                                     Już do mej dłoni
Nie przypłyniecie – po kwiat dawnej woni!

VI.

      Choć nienawiści nieprzysiągł nikomu
Duch, błogosławi niegodne przekleństwa,

Jest łza, co gasi w chmurce pożar gromu
Co płacze wiecznym uśmiechem szaleństwa,
I chroni strzechę człowieczego domu –
Choć już nieżąda nic od człowieczeństwa,
Z sercem cięższem od młyńskiego kamienia,
Prócz zapomnienia – i prócz potępienia!...

VII.

      Gazello myśli!... siostro wichrów chyża!
Co się po skałach orlich drzesz szalona,
Wyżej piorunu, skąd się w otchłań zniża
Grzmiąca kaskada, szatanem stracona,
O ty!... co stajesz w tęczy, co się zbliża
Do stóp twych, kędy szumi skał korona,
Leć, leć, pod kościół skalisty żywota,
Bo zatrzaśnięte piersi mojej wrota!...

VIII.

      Lecz biada tobie, jeżeli przed kresem
Wstrzymasz się smętna, by mierzyć otchłanie
Krzyk twój kwitnącym byłby aloesem,
Co strzeli, potem w smętne opadanie
Przechodzi wieku zaklęty okresem...
Gazello myśli!... leć w ducha przystanie
Lecz sądząc otchłań, lepiej spaść z kaskadą
Niż w pół swej drogi stanąć marą bladą!...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.