NA PERSKIM JARMARKU
na sprowadzonej drodze na zło
bądź luźna w pojedynkę
piesza praw do człowiecza
jak oczka w głowie zbiorowego oka
strzeż swej własnej ślepoty
chociażby o lasce
jak własnych zauszników za zbiorowym uchem
pilnuj swojego ogłuszenia
choćby za obuchem
jak zadeptanej w słowach twojej wargi na zebranych
ustach z dzieł wszystkich i wydanych
nie opuść twego zaległego smaku
choćby na cykucie
jak palca swego w powiązanych rękach już na pniu
żył pierwszych
nie oddaj nic ze złamania
choćby zrośniętego
jak krosty twojej z grzbietu zebranego w snopy
nie wyprzyj się zdartej skóry
choćby z abażurów
na poświęcone rzeźne bramy raju wprowadź
swą grząską świnię niech zacznie się targ
przeciw jej krwi zgniłej i nie do przepuszczenia
przez centryfugę brabanckiego piękna
niech niewpuszczona cuchnie jak polinik
w miejscu przewidzianym na bekony z ludzi
niech wentylator przejmie rolę filozofa
niechaj sam darwin chwyci rzeźny młotek bije stój
bok w bok z tą wybraną oko w oko ogon w ogon
sam podbijaj jej cenę idź na hazard
daleko za jej mięso za jej krew jej duszę
przypomnij liczbę najwyższą wszechświata i tę cyfrę
powtarzaj w nieskończoność a Świnia niech stoi
jak najdłużej w tej liczbie u fiokowej bramy
aż ktoś coś do niej doda ludzkim głosem sprzedaj
WARTOŚCIOWANIE
ciągły m ur do kogoś
a na swoją stronę
wysiadywanie kamieni
i gniew wstrzeliwany
w zakorkowany zad
przepustowości butelką
szampana zakładnicy
dojrzewają do miecza
i siebie
kalka logiczna
REGUŁA PODSTAWIANIA
samozaparcie ikony święty
W cierniach ma już wszy
to szatan luzy w swędach
rozmnaża złote kowadełko
i młotek do bicia czekają
na rozruch łatwo wytłuc
malowane dzieje kuszenia
REGUŁA ZATWIERDZANIA
podymne świętości zapisuje naszym
żebrem na niepokalaniu
zwykły szczak gruczołowy kiedy
żebro schnie on je ślini
w naszych ustach a gdy suche
od cyfr to odwija i spluwa
i wpisuje w cudze swoje imię