ZAWSZE W CZASIE DEFILAD
zapadając się po odrąbane
kolana niesie gardło
puste w narodowym hymnie
a po gardło w nim
hymn się zapada
protetyczny głos
wkłada jego szczękę
w swe stalowe usta
i znów ciągnie
żelazem do przodu
PS pisane z nadgranicznej poczty:
stąd długi widok rozłącza szczegóły
jak w kałamarzu życie galasówek
brzeg zamyślony pisze luźny list
na wodzie maczanej niegdyś od oki po szprewę
WNIOSKOWANIE OD ZERA matka achillesa:
po każdej bitwie
ślęczy nad poprutą
aż dożylnie piętą
zaczyn drogi bohatera
wyzuwa z sandału
a sumienie ma bose i tak
to poprawia dolne serce mitu
kalka logiczna
ZDANIE KLESZCZOWE casus belli:
pan mi podał
nieważną rękę
cofam swoją
przed panem
zostajemy bez reszty
do broni