Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/Kampanja przeciw-bolszewicka

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Kampanja przeciw-bolszewicka.


Przyszły dziejopisarz nie bez wzburzenia przeglądać będzie gazety rosyjskie z maja i czerwca 1917 r., z okresu ideowego przygotowywania ofensywy. Wszystkie artykuły w pismach napółofjcjalnych i rządowych prawie bez wyjątku skierowane są przeciw bolszewikom. Nie było oskarżenia ani oszczerstwa, którego by w owym czasie nie zmobilizowano przeciw nam. Główną rolę w tej kampanji odgrywała naturalnie burżuazja kadecka. Instynkt klasowy powiedział jej, że rozchodzi się nietylko o ofensywę, lecz o cały dalszy rozwój rewolucji i przedewszystkim o los władzy państwowej. Burżuazyjny aparat „opinji publicznej” rozwinął się tu w całej swej potędze. Wszystkie organy, urzędy publiczne, publikacje, trybuny i katedry zaprzągnięte zostały do służby dla jednego wspólnego celu: unicestwienia bolszewików jako partji politycznej. Skoncentrowane napięcie i cała dramatyczność kampanji prasowej przeciw bolszewikom zdradzały już przed czasem wojnę domową, która miała się rozwinąć w następnym okresie rewolucji. Zadaniem tej naganki i oszczerstw było jednak wytworzenie zupełnej obcości i nienawiści, grubego muru pomiędzy masami pracującemi a „społeczeństwem“. Burżuazja liberalna zrozumiała, że nie uda się jej okiełznać mas bez pośrednictwa i pomocy demokracji drobnomieszczańskiej, która, jak widzieliśmy wyżej, miała przejściowo w ręku kierownictwo organizacji rewolucyjnych. Naganka polityczna na bolszewików postawiła sobie przeto za bezpośrednie zadanie rozdmuchiwać nieprzejednanie wrogi stosunek pomiędzy naszą partją a szerokiemi warstwami „inteligiencji socjalistycznej”, gdyż ta ostatnia, oderwana od proletarjatu, musiała pójść w służbę poddańczą do liberalnej burżuazji.
W czasie Pierwszego Wszechrosyjskiego Kongresu Sowietów nastąpiło pierwsze przeraźliwe uderzenie piorunu, które pozwalało przeczuć przyszłe okropności. Partja nasza uchwaliła zbrojną demonstrację w Piotrogrodzie na dzień 23-go czerwca. Demonstracja ta miała wywrzeć bezpośredni nacisk na Wszechrosyjski Kongres Sowietów: „bierzcie władzę w swoje ręce“, — oto, co robotnicy Piotrogrodu powiedzieć przez to chcieli socjalistom-rewolucjonistom i mieńszewikom, zgromadzonym z całego kraju: „zerwijcie z burżuazją, porzućcie ideę koalicyjnego rządu i uchwyćcie władzę”. Dla nas było jasne, że zerwanie socjalistów-rewolucjonistów i mieńszewików z burżuazją liberalną zmusiłoby ich szukać oparcia w najbardziej zdecydowanych czołowych szeregach proletarjatu; w ten sposób przy pomocy tych ostatnich zapewniliby sobie stanowisko kierownicze. Ale przed tą właśnie perspektywą cofali się ze strachem wodzowie drobnomieszczańscy. Gdy dowiedzieli się o zamierzonej demonstracji rozpoczęli przeciw niej szaloną doprawdy kampanję, wspólnie z rządem, w którym mieli swych przedstawicieli, i ręka w rękę z liberalną kontrrewolucyjną burżuazją. Zmobilizowali wszystkich i wszystko, co tylko mogli. Myśmy stanowili wówczas na kongresie nieznaczną mniejszość, daliśmy tedy hasło do odwrotu. Demonstracja nie odbyła się. Ale ta, niedoszła do skutku, demonstracja pozostawiła bardzo głębokie ślady w świadomości obydwuch stron; pogłębiła ona przeciwieństwa i zaostrzyła wrogie stosunki. Na zamkniętem posiedzeniu prezydjum kongresu, w którem brali udział przedstawiciele frakcji, Ceretelli, ówczesny minister w rządzie koalicyjnym, twierdził z całą stanowczością ograniczonego drobnomieszczańskiego doktrynera, że jedynem niebezpieczeństwem, które grozi rewolucji są bolszewicy i uzbrojony przez nich proletarjat piotrogrodzki. Ztąd wyciągnął wniosek, że trzeba koniecznie rozbroić ludzi, którzy „nie rozumieją, jak należy się obchodzić z bronią”. Dotyczyło to robotników i tych oddziałów garnizonu piotrogrodzkiego, które szły za naszą partją. Rozbrojenie jednak nie doszło do skutku, ani polityczne ani psychologiczne warunki nie dojrzały w dostatecznym stopniu do tak ostrych zarządzeń.
Aby dać masom zadośćuczynienie za niedoszłą rozwiązaną demonstrację. Kongres Sowietów ustanowił powszechną, niezbrojną demonstrację na dzień 1-go lipca. Ale ten właśnie dzień stał się dniem tryumfu politycznego naszej partji. Masy wystąpiły na ulice w potężnych kolumnach i że — w przeciwieństwie do naszej nieodbytej demonstracji 23-go czerwca — przywołane zostały na ulice przez oficjalną władzę sowiecką, robotnicy wypisali na swych sztandarach i transparentach hasła naszej partji: „Precz z umowami tajnemi!“ „Precz z polityką ofensywy!“, „Niech żyje uczciwy pokój!“ „Precz z dziesięcioma ministrami kapitału!“ „Cała władza rządowa w ręce sowietów!“ Trzy tylko plakaty wyrażały zaufanie rządowi koalicyjnemu: jeden pułku kozackiego, drugi grupy Plechanowa i trzeci organizacji piotrogrodzkiej żydowskiego „Bundu“, który składa się przeważnie z elementów nieproletarjackich. Demonstracja ujawniła nietylko naszym wrogom, lecz nam samym, że byliśmy w Piotrogrodzie znacznie silniejszymi niż przypuszczaliśmy.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.