Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego/Kwestja wojny

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Trocki
Tytuł Od przewrotu listopadowego do pokoju brzeskiego
Wydawca Stowarzyszenie Spółdzielcze „Książka”
Data wyd. 1920
Druk L. Bogusławski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Kwestja wojny.


Rewolucja.wyrosła bezpośrednio z wojny, a wojna stała się probierzem wszystkich partji i wszystkich sił rewolucyjnych. Wodzowie intelektualni byli „przeciw wojnie”; za czasów caratu wielu zpośród nich uchodziło za zwolenników lewego skrzydła Międzynarodówki i przyłączyło się do Zimmerwaldu. Ale ledwo stanęli na stanowisku „odpowiedzialnym”, wszystko się zmieniło. W danych warunkach prowadzić politykę rewolucyjnego socjalizmu znaczyło to samo, co zerwać z burżuazją — zarówno własną, jak aljancką. Ale jak już powiedzieliśmy, niemoc polityczna mieszczańskiej inteligiencji i półinteligiencji szukała ochrony w związku z liberalizmem burżuazyjnym. Ztąd owa smutna i naprawdę haniebna rola, jaką wodzowie drobnomieszczańscy odegrali w kwestji wojny. Ograniczyli się do westchnień, frazesów, tajnych przestróg lub próśb pod adresem koalicyjnego rządu; w rzeczywistości jednak dreptali dalej po ścieżkach liberalnej burżuazji. Żołnierze w rowach strzeleckich nie mogli oczywiście, dojść do wniosku, że wojna, w której od trzech prawie lat biorą udział, przyjęła raptem inną postać, i to dlatego tylko, że do rządu w Piotrogradzie weszły jakieś inne osobistości, które nazywały się socjalistami-rewolucjonistami lub mieńszewikami. Milukow zajął miejsce czynownika Pokrowskija, Tereszczenko zajął miejsce Milukowa; oznaczało to, że po czynowniczem wiarołomstwie nastąpił naprzód wojowniczy, kadecki imperjalizm, a po nim polityka służalczości bez charakteru i zasad, — ale obiektywnie nic się przez to nie zmieniło i nie wskazywało wyjścia z okrutnych zapasów wojennych. W tem właśnie tkwi praprzyczyna dalszego rozkładu armji. Agitatorzy wyjaśniali żołnierzom, że rząd carski posłał ich na rzeź bezcelową i nonsensową. Ale ci, co zajęli miejsce cara, nie byli w stanie w najmniejszym stopniu zmienić charakteru wojny, tak samo jak nie byli w stanie wkroczyć na drogę walki o pokój. W pierwszych miesiącach nie ruszono się wogóle z miejsca. Wywołało to niecierpliwość zarówno armji, jak i rządów aljanckich. Skutkiem tego była ofensywa 1-go lipca. Aljanci żądali ofensywy, przedstawiając stare zobowiązania caratu. Wodzowie drobnomieszczaństwa, onieśmieleni własną niemocą i rosnącą niecierpliwością mas, zgodzili się na to żądanie. Zaczęło się im rzeczywiście wydawać, że do zawarcia pokoju potrzeba tylko pewnego jeszcze uderzenia ze strony armji rosyjskiej. Ofensywa wydała im się wyjściem ze ślepego zaułka, rozwiązaniem kwestji, ratunkiem. Trudno sobie wyobrazić obłęd okropniejszy i bardziej zbrodniczy. W owym czasie mówili oni o ofensywie zupełnie tak samo, jak socjalpatrjoci wszystkich krajów w pierwszych dniach i tygodniach wojny mówili o konieczności obrony ojczyzny, o.pokoju międzyklasowym, o „Burgfrieden“, o „Union sacrée“ i t. d. Cały ich zapał dla Zimmerwaldu, dla solidarności międzynarodowej ulotnił się jak kamfora. Dla nas, stojących na stanowisku nieprzejednanej opozycji, było jasnem, że ofensywa mogła oznaczać straszne niebezpieczeństwo, nawet upadek rewolucji. Ostrzegaliśmy, że nie należy pchać do walki armji, która się dopiero co zbudziła i na skutek biegu wypadków, których doniosłości jeszcze nie uświadomiła sobie wcale, stała się chwiejną, — że nie należy posyłać w ogień armji, nie wszczepiwszy w nią nowych idej, któreby za swoje własne uznać musiała. Ostrzegaliśmy, dowodziliśmy, groziliśmy. Ale ponieważ innego wyjścia nie było dla partji panujących, które ze swej strony skrępowane były przez własną burżuazję i przez burżuazję państw sprzymierzonych, więc naturalnie zajmowały w stosunku do nas stanowisko wrogie, pełne srogiej nienawiści.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Trocki i tłumacza: anonimowy.